Oczywiście przeniosę całą dyskusję do odpowiedniego tematu.
Jednak wcześniej nie mogę nie wypowiedzieć się w tej kwestii.
Jestem zbulwersowany podejściem sprzedawcy, który twierdzi, że:
tomgroch pisze: I żeby nie było niejasności - nie uważam, że nie ma problemu, bo jak zauważyłeś mam szkółkę i tez nie mogę sobie pozwolić na sprzedawanie chorych roślin. Z racji zawodu i wykształcenia zdajemy sobie sprawę z problemów, jakie mogą stwarzać choroby i szkodniki.
A zarazem :
tomgroch pisze:Czy Wy z tym wirusem u funkii, aby nie przesadzacie?
Kupuję duże ilości funkii zarówno z Holandii jak i z Polski i nigdy nie trafiłem na wirusa. Od producentów wiem, że nie jest on zbyt częsty.
tomgroch pisze:. Holendrzy raczej specjalizują się w produkcji masowej i nie pozwalają sobie na ryzyko utraty "twarzy" i tysięcy roślin. To przecież są pieniądze, a oni je liczyć potafią

…..
W odpowiedzi przytoczę jedynie fragment:
WIRUS X FUNKII
– NOWY PATOGEN ROŚLIN OZDOBNYCH W POLSCE
MIECZYSŁAW CAJZA, LIDIA ZIELIŃSKA
Instytut Ochrony Roślin
Zakład Wirusologii i Bakteriologii
Test ELISA
Testowi poddano partie roślin wysadzonych w latach 2002–2006, o różnych rodzajach
objawów i nie wykazujące objawów chorobowych.
W wyniku testu stwierdzono, że
porażone przez HVX są wszystkie rośliny z partii zakupionej i wysadzonej do gruntu
w roku 2003. W roślinach starszych i młodszych HVX nie stwierdzono.
Nie pamiętam, czy była to wypowiedź Marco Fransen’a czy Van den Top’a – ale wyraźnie w kwestii wirusa i eksportu do USA było stwierdzenie, że na amerykański rynek ze wszystkich producentów z Holandii jedynie trzech ma certyfikat pozwalający bez przeszkód eksportować tam hosty. Niektórzy, aby to uzyskać zniszczyli (albo pozbyli się sprzedając za bezcen niepewne hosty np. na wschód), aby zacząć od „zera” ze zdrowymi roślinami.
Tombeat pisze:................Właśnie z takich masówek , także in-vitro dotarło do nas to cholerstwo.Nie bez przyczyny w USA Holendrzy stracili twarz.Kiedyś Tomasz pisal jak z pewnej partii roślin zamówionych przez Amerykanów , mimo certyfikatu "HVX free" po przebadaniu do kosza poszło 2/3 sadzonek. In-vitro holenderskie to żadna gwarancja.Jest tam tak wiele tego typu zakładów ,że nikt nie może powiedzieć że wszystkie one są cacy i super uczciwe...........
tomgroch pisze: Może ja po prostu nie miałem do czynienia z tymi "złymi Holendrami"

pozdrawiam Tomek
Czy możesz nam przedstawić wyniki przeprowadzonych przez siebie testów – bo takie twierdzenie rozumiem jest czymś poparte.
Teraz proszę o uważne przeczytanie poniższych wypowiedzi tych, którzy dopiero zaczynają przygodę z hostami.
Z wypowiedzią Beaty zgadzam się w 100 procentach i jeśli poważnie myślicie o hostach to również przychylicie się do takiego podejścia..
Pidżama pisze:Tutaj jest wątek hostasowy... i mój świat roślinny to głównie hostasy... nie ziemniak i nie różanecznik...poszukuję gdzie się da wymarzonych odmian, płacę za nie bez dyskusji całkiem sporo, mój wybór...ale w zamian oczekuję, że otrzymam zdrową roślinę, która nie zniszczy połowy mojej kolekcji! W jednym masz 100% rację...producenci potrafią liczyć kasę...dlatego bywa, że odrzucony, zarażony towar kierują na wschód Europy

Jestem na etapie badania każdej z moich host testem, bo dla mnie znaczą coś więcej niż wydana kasa, ot co... może zaraza ogniowa nie spowodowała zawalenia się świata, ale HVX przeniesiony na moje ukochane z pewnością by mną wstrząsnął!
Beata, Tamek czy też ja zaczęliśmy przygodę a hostami dużo wcześniej. W „erze nieświadomości” o zagrożeniu wirusem HVX. W Polsce nie było wiedzy, ani metod sprawdzenia roślin. Teraz wirus spędza nam sen z powiek.
Czy chcecie żyć cały czas w stresie, mając świadomość, że może w waszej kolekcji jest coś, co może zniszczyć cały wasz dorobek? Czy już zawsze będziecie odkażać wszystkie narzędzia łącznie ze szpadlem, którym wykopujecie kłącza, aby przesadzić je na inne miejsce? Czy do roślin we własnym ogrodzie będziecie przez całe życie podchodzić jak do jeża?
Nie łudźcie się, że może jak kupicie jedną czy dwie niepewne rośliny to będzie dobrze i będziecie żyć spokojnie.
Hosty potrafią wciągnąć – może to maniactwo, może choroba, może to jedynie nasz wybór – ale Wy macie już świadomość i macie możliwość kupowania zdrowych roślin, dlatego jeśli poważnie myślicie o hostach, kupujcie jedynie z pewnych źródeł.
Jeśli dopiero zaczynacie i w waszym posiadaniu jest jedynie kilka roślin, to ich przebadanie może kosztować drugie tyle, co one są warte. Jeśli w waszym posiadaniu będzie ich kilkaset…….
Podobnie jak Beata mam zamiar przebadać wszystkie swoje hosty i do tego czasu muszę się męczyć z przestrzeganiem wszelkich zasad, aby ich ewentualnie nie zarażać. Nie życzę Wam tych problemów i kosztów.
Dla mnie zakup hosty z niepewnego źródła jest już nie do przyjęcia – chyba, że roślina jest dla mnie na tyle atrakcyjna i na tyle tania, że dodając do każdej z nich zakup testu jest to dla mnie do przyjęcia.
Zdaję sobie sprawę z tego, że tak jak dla mnie tak i dla sprzedawców w Polsce HVX jest nowym wyzwaniem, ale nie zamierzam przejmować na swoje barki kosztów związanych z badaniem niepewnych roślin.
Ja mam problem i koszty związane z przebadaniem roślin, które są w moim posiadaniu, a ich problemem są rosliny w ich posiadaniu i to, aby sprzedawać zdrowe rośliny.
Zarażona hosta to nie jest towar niepełnowartościowy (jak zasuszona czy słabo rozwinięta)
zarażona hosta to towar bezwartościowy!!!, a sprzedaż zarażonych roślin to........niech każdy sobie sam dopowie.
