Dzień dobry
nie odzywam się, bo nie chcę wam biadolić.
Bardzo zawiodłam się na pogodzie. O majówce nie wspomnę, a kwiecień też był do bani.
Kolejny sezon różany nie taki jak sobie wymarzyłam. Z soboty na niedzielę u mnie był szron na trawniku i rabatach.
Jak to ma rosnąć kiedy słonka jak na lekarstwo.
A, jednak pobiadoliłam sobie?
Dorotka, Mary Magdalena wiem gdzie będzie na jesieni, a może będzie również i u Austina. Podziałamy na jesieni.
Szukasz Barbara Austin, ją też gdzieś widziałam, poszperam?
Mi wypadła Hot Chocollate, w moim rejonie wielkokwiatowe słabo dają radę.
Nie ma to jak angieleczki.
Aniu_85 ależ tak wiosenne przymrozki są najgorsze. Szczególnie te -5, a takie w moim rejonie występują. Jak do tej pory mam tylko osmagane zimnem szczyty przyrostów i młodziutkie listeczki.
Gosia i ja poprawię cięcie, nie mogę patrzeć na uschnięte młode przyrosty. Czekam na cieplejsze dni takie bez deszczu.
Ewa, oglądając poszczególne krzaczki róż mogę dalej pisać, że jestem z nich zadowolona.
Jest dobrze, tylko niech ciepło je ogrzeje.
Też mam słabe pozycje, ale to takie, które już w ubiegłym sezonie były ratowane.
Na przykład trzy krzaczki St. Richard Chichester kupione w ubiegłym roku w OBI.
Były prawie bez korzeni, ratowałam je cały ubiegły sezon, dwie z nich są raczej słabe. Chyba je wywalę.
Od zera startuje również Tea Clipper, ale ta róża chyba tak ma, u Anii nenka jest podobnie.
Nie mogę się doczekać kiedy moje krzaczki nabiorą ciałka, a później zobaczę kwiaty.
Basiu, u mnie w kwietniu była podobna pogoda. Posadziłam w donicach Bacopy, ale już je wywaliłam, bo w maju mi je przymroziło. Mam tylko nadzieję, że róż mi nie ruszy? bo się popłaczę.
Daysy, widzisz ile siedziałam cicho?

tak mnie zdołowała ta pogoda.
Może już w tą sobotę będzie ciepło i słonecznie. Jakimś trafem powojniki mi dobrze rosną, aż się dziwię, że mróz ich oszczędził.
Aprilku, przymrozki zaszkodziły różom, one są jakieś skulone i podniszczone od zimna.
Czekam na słońce wtedy zrobię korektę cięcia.
Co do piennych róż, masz rację sekret tkwi w odmianie. Kilka lat temu miałam szpaler róż piennych, nazwy nie znałam.
Zimowały okrywane workami jutowymi. Którejś cieplejszej zimy złapały mączniaka, to je bardzo osłabiło i stopniowo w kolejne zimy mi wypadały.
Wiosną zaryzykowałam jeszcze raz i posadziłam kolejne pienne. Zależy mi na nich, może coś do następnej zimy wymyślę i uda się je zabezpieczyć od mrozu.
Aga, dziękuję

popisałam u Ciebie.
Do miłego popisania
