Witajcie moi mili goście

.
Listopad przywitał nas piękną pogodą, u mnie rano delikatne przymrozki, ale w dzień piękna, słoneczna pogoda.
W sobotę troszkę pomyszkowałam w ogrodzie, ale w sumie niewiele zrobiłam. Najważniejsze, że posadziłam już roślinki od Alicji

.
Nie wiem jak Wy, ale ja nie czyszczę przed zimą rabat z liści i resztek roślin, bo stanowią one swojego rodzaju dodatkową ochronę dla zimujących w ziemi roślinek. Czynię to dopiero wczesną wiosną, przy pierwszych wiosennych porządkach.
Teraz wypada tylko czekać na ostatnie zamówione różyczki

. Jest nadzieja, że wkrótce przyjdą
Karolinko a ja myślałam, że Twoje arboretum jest w miarę bezpieczne. Korzenie krzewów i drzew, których u Ciebie większość, są bardziej wytrzymałe na dłuższe okresy suszy. Pomyliłam się jednak, bo u mnie róże przetrwały suszę, chociaż nie były takie piękne jak w ubiegłym roku, natomiast susza załatwiła mi jak już wcześniej wspominałam cyprysika.
Jestem Karolinko otwarta na wszelkie przemyślenia

.
Tolinko tworzenie ogrodu to jest najlepszy czas na zakładania takich systemów, niestety 30 lat temu, raczej się o nie słyszało, zresztą, dla nas problemem był nie brak a nadmiar wilgoci. Dopiero od 2-3 lat zaczęły się kłopoty z wodą w ogrodzie.
Jeszcze 4 lata temu jak wiosną przesadzałam róże, to na głębokość szpadla stała woda. Zaś w najniżej położonej części ogrodu stała woda i podtapiała rosnące tam drzewa, myśleliśmy wówczas o odwodnieniu tej części ogrodu.
Teraz, coraz częściej myślimy o systemie nawadniającym. Przyroda potrafi nam płatać figle.
U mnie niestety mogę się jeszcze cieszyć kilkoma kwiatuszkami Princess of Infinity i Gartenfreude od Pedrowej

.
Graham i Geisha zostały mocno nadmrożone przez przymrozki i pąków już nie rozwiną.
Stephanie Baronin zu Guttenberg też miała ochotę na dalsze kwitnienie jednak i ona nie dała rady przymrozkom, na domiar złego jeszcze złapała mączniaka

.
Tolinko ja również wolę róże, które mają wielkie i "napakowane " kwiaty, ale nie ma osoby, która by przeszła obojętnie obok kwitnącej Nevady i M. Hilling
