Jacku
Ty to rozumiesz

Tak to jest jak się ma tyle odmian.
Ja mam setki sadzonek, jak by policzyć po kępce, floksów podobnie.
Jeszcze co roku rozsadzam.
Patyki wywoziłam razem z innymi odpadkami zielonymi w ustronne miejsce, teraz Z. zrobił płot i musimy segregować odpady.
Kamienie osobno, chwasty z korzeniami do umocnienia skarpy, ich nasiona do śmietnika miejskiego a badyle do spalenia osobno
Właśnie miałam Tobie napisać, że irysy luizjańskie od Ciebie mają zgrubienia i po dwóch - trzech latach zakwitną

Cieszy mnie to okrutnie, zwłaszcza po tym, jak straciłam połowę mojego zbioru irysów na działce przez mróz.
W naszej wsi rozpoczęła się era kwiatów wczesnoletnich.
Tulipanki już prawie pożegnaliśmy - zostały jedynie późne odmiany.
Irysy bródkowe średnie i wysokie mają obiecujące pąki.
Jest trochę mało kolorowo, ale po deszczach pięknie się zazieleniło
Wczoraj i dziś ma miejsce eksterminacja paskudnych mleczaków.
Paskudnych, bo każdy sympatyczny dla niektórych dmuchawczyk rozsiewa dziesiątki a nawet setki potomstwa. Każdy ogrodnik, który wydłubywał te rośliny z doniczek, szpar przy domu, czy skalniaka wie o czym piszę
Sieje się nawet na włókninie , którą mam wyłożoną szklarnię i każdy z 4 -ch warzywników.
Z miłych rzeczy - gołębie na razie są grzeczne i niczego nie popsuły.
Z moją ulubioną gołębicą - Gertrudą, która była ranna w kaczeństwie, chodzę do szklarni i żadnej roślinki nie uskubała, ale jest młoda .

Prymulki już przekwitają, floksy skalne jeszcze w pełnej krasie.

Tulipanki żarówy - wspomnienie.

Floks skalny przy domu, trzeci rok w pojemniku, przetrwał nawet tegoroczne mrozy.
Dla uzmysłowienia wielkości rośliny pojemnik zresztą 200 - letni lekko, do kiszenia pojemności 50l.

Tak było...

Tak jest. Black Parott.

Cuda ze Stonki.

Wsi spokojna, wsi wesoła...Gruszka i kasztan.

Cuda od Geni
