Chyba dostrzegłaś mnie wśród swoich bujnych lilii wczoraj i dlatego przyszłaś

Swoją drogą,nie rozumiem tej krytyki kierowanej ku nim

Obstawiam zazdrość!
Obrabiam twój wątek,a jak zauważyłaś,chcę wiedzieć co napisać,więc trochę schodzi.Gwoli ścisłości,nie ujdzie mi żaden post gospodyni,za wszystkie głowy nie daję
No i stało się!Nawiedzili mnie dziś po południu!Werwa i Zapał!A już nastawiłam się na spokojne oczekiwanie na zimę,pogodzona z całorocznym(wiosna właściwie była na poziomie

) bałaganem w ogrodzie.Poszłam wykopać
mieczyki w końcu,bo miałam kilka nowych,dorodnych okazów,szkoda by ich było stracić.Do wieczora
popełniłam następujące czynności;wykopałam,przy okazji odcięłam trzy sadzonki ,
hortensję ogrodową.Okrywanie nie zdało egzaminu,przezimowała pięknie a załatwiły ją póżnowiosenne przymrozki,Przesadziłam
kaszkę(potoczna nazwa),wsadziłam
Barbulę(nie było okazji,żeby się pochwalić,że ją kupiłam),przesadziłam
laurowiśnię,bo towarzystwo
dławisza okrągłolistnego mogłoby ją...zadławić

,wysadziłam bez
Meyera(?) z donicy do gruntu,napełniłam taczki przekwitłymi jednorocznymi i jeszcze takie drobnostki zrobiłam i pogoniła mnie noc

A jeszcze tyle do zrobienia miałam w zasięgu wzroku

Nawet moich napoczętych butwieniem cebul nie wsadziłam!A jutro dzień wypełniony przygotowaniami na przyjazd gości,więc niewiele zdążę zrobić.(jeżeli w ogóle coś zrobię

)A tu chłody podobno idą,co ja zrobię z tym moim zapałem?Może chociaż nie od razu zamarznie.I śniegiem nie przysypie.Aśśśś