Aniu, Aguś, jesteście balsamem na moją duszę.
Aga, jest taka jedna miła pani, która lubi kopiować. Teraz już jest spokojniej, ale w tamtym roku miałam śmiechu co niemiara. Ja ścięłam drzewo zostawiłam sobie pień na pnącza, sąsiadka za tydzień to samo.Ja kupiłam róże, ona też. Itd, itd, czasem miałam ochotę zrobić coś zupełnie bez sensu, tak z ciekawości, czy powtórzy.
W sobotę lenia miałam, mój M też. Nie było cotygodniowego odkurzania, czyli koszenia, zmobilizowałam się tylko do obcięcia przekwitłych kwiatów, oprysku i przesadzenia glicynii. Posadziłam ją przy sosnach, miałam wizję, że grzecznie się po nich wspina. Dopiero, jak przeczytałam, jaki to potwór i zajrzałam do Robaczka, podkradłam jej pomysł,by spróbować prowadzić ją, jako drzewko. Zobaczymy co wyjdzie. W poprzednim miejscu i tak nie mogła zostać, nie byłabym w stanie jej utrzymać w ryzach.
A i ogłaszam, że nie udało mi się pozbawić wszystkich trzech hortensji kwitnienia, jedna nieśmiało zawiązuje kwiatki. Kolejną niespodzianką był hibiskus bylinowy, którego spisałam na straty, a on wychylił łepek.
Ale się rozpisałam. Kto to da radę przeczytać.
Aguś, Grand Award dla Ciebie
