Witajcie mili goście.
Dzisiaj słoneczko i bez deszczu, tylko chmurki leciały w nieznane.
Ale znów mokro strasznie i trudno coś robić w ogrodzie.
Igorze - nie ma sprawy.
Te starsze odmiany właśnie dojrzewają do podziału.
Jadziu - ciasta już nie ma....
Kolekcja od Geni już rośnie
Izuś - no to przecież ta kępka, którą mi wiosną dałaś - od nikogo innego nie dostałam liliowców.
Ten mój bardziej przypomina właśnie Big Blue niż Katherine Woodburry.
Poza tym KW mocno ma pachnąć a ten nie bardzo pachnie.
Chyba, że sadzonka pozbawiona części korzeni nie wykształciła odpowiednio kwiatów i nie wybarwiła prawidłowo.
Dopiero w przyszłym roku jak zakwitnie będzie można powiedzieć na 100% co to za jeden.
Ale dzięki za informację, zapiszę w kajecie drugą nazwę a potem się sprawdzi dokładnie co on za jeden.
Co do ostnicy, to wiem, że to olbrzymka, ale cudna.Nie wiedziałam, że ją masz a może mi umknęło.
Ale jeśli masz chociaż jedną siewkę to z chęcią przygarnę
w zamian za coś innego.
Bo mam już u Ciebie takie długi roślinne, że ......
Więc pisz na co masz chrapkę i co Ci zarezerwować.
Tadeuszu - oczywiście mogę Cię poczęstować i kawką do placka.
A nawet gdybyś miał ochotę mnie odwiedzić to upiec następny placek.
Agness - pomidorek smaczny i aromatyczny.
Mam zamiar zebrać z niego nasionka, ale nie wiem czy one powtórzą właściwości rośliny matecznej, bo sprzedający nie umiał mi odpowiedzieć na to pytanie.
Neluś - ciasto już ze śliwkami, tyle, ze ze sklepu.
To niższe trawki, które mają robić tło dla liliowców.
Lucy - to najzwyklejsze ciasto biszkoptowe na proszku.
Przemku - cieszę się, że też znalazły twoje uznanie.
Pewno jeszcze będą o nich jakieś wiadomości w moim wątku.
Aage - dziękuję.
Tajeczko - w sklepach tak.
Moje jeszcze zielone i niezjadliwe.
Niestety nie znam odmiany tej trawy.
Anulko - sprawdzę zaraz tego pająka bo może zgadłaś.
Oczywiście, że cieszę się z moich liliowców.
Nawet te starsze zyskały teraz uznanie w moich oczach, kiedy spojrzałam na nich pod innym kątem.
Niektóre w niczym nie zostają w tyle w stosunku do nowych.
Beatko - o tak, knedelki z cynamonem, cukrem i masełkiem też za mną chodzą.
I niedługo już będą.....
Ewuniu - kotki nie są zainteresowane tą trawką.
U nas to już chyba czwarty alarm, na szczęście niegrożny.
Tylko, że znów mokro w ogrodzie i błoto.
A przepis na ciasto jest taki:
3 jajka / białko ubić na sztywną pianę /
30 dkg mąki / ja dodaję dla zdrowotności 10 dkg płatków owsianych /
1 szklanka mleka / jak ciasto wyjdzie za gęste to dodaję jeszcze trochę /
1/2 kostki margaryny lub masła
10 dkg cukru
1 cukier waniliowy
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 kg śliwek / bez pestek /
Rozpuścić margarynę, dodać mleko i cukier, wbić żółtka, dodać cukier waniliowy wszystko dobrze wymieszać mikserem.
Białka ubić na sztywną pianę z odrobiną soli / jest sztywniejsza /.
Dodać proszek do pieczenia, wymieszać, wsypać mąkę / płatki / i jeśli ciasto jest za gęste dolać mleka.
Znów wymieszać dodać pianę z białek i delikatnie wymieszać łyżką.
Wylać na blaszkę, powkładać połówki śliwek i wstawić do nagrzanego piekarnika /180 *C /.
Piec 30 do 40 minut aż zbrązowieje.
Znów przybyło mi trawek, które powędrują na alejkę liliowcową, jako towarzystwo dla nich.
