Ale mi miło, że do mnie zaglądacie, mimo, że ja bardzo rzadko jestem u Was.
To takie fajne wejść do wątku i zobaczyć tyle miłych wpisów, ale przede wszystkim, że Wy jesteście.
Nie wiem kiedy nadrobię zaległości. Codziennie wracam bardzo późno do domu.
Dzisiaj udało się uciec z pracy na tyle wcześnie, że o 19 skosiłam trawę. Oczywiście dopiero potem zjadłam obiad
Ale przynajmniej już będe miała mniej zajęć na jutro.
A trawa rośnie w zastraszającym tempie. Kosiłam ostatnio w poniedziałek. Wychodzi na to, że kosze 2 razy w tygodniu. Trawa jest super, ale mam miejsca, gdzie jej prawie nie ma, a to za sprawą mrówek. Nigdy bym nie przypuszczała, żę moga wyrządzić takie straty.
Na dokładkę mam masę ich na rabatach, dziura przy dziurze. Walka zostanie podjęta. Pewnie niedługo mój ogród stanie się na jakiś czas biały, a to przez proszek na mrówki, ale muszę posypać całą działkę, dosłownie, bo mrówki są wszędzie.
Dzisiaj jeszcze udało mi się nareszcie wyprasowac wszystko co miałam. Od jutra nowe rzeczy, ale to już na bieżąco.
Mogę zaliczyć dzień do bardzo udanych
Chociaż kosząc dzisiaj ogród oglądałam co ja to jeszcze muszę zrobić i jestem załamana, że mam tyle roboty. Najważniejsze oczyścić rabaty z mniszka, no i trawnik.
Wczoraj przyszły róże, siedzą w wiadrze i czekają na jutro.
Zatem rano ogarnięcie chałupki, a potem ogród. Szkoda, że niedziela zapowiada się deszczowa, bo w poniedziałek idę do pracy.
Daysy, ostatnio chyba wszyscy narzekają na brak czasu. Z kim bym nie porozmawiała nie wie w co ręce włożyć. Czas przyspieszył, czy po prostu mamy takie zwariowane czasy?
Ewo, mnie się wydaje, że mam za mało kolorów
Szczególnie teraz widzę ile jeszcze musze kupić tulipanów. Będą jesienne zakupy
Maryniu, własnie dzisiaj uświadomiłam sobie ile ja mam jeszcze do zrobienia. Może to jakoś z daleka wygląda, ale naprawdę musze zrobić w końcu warzywnik, mam kilka takich miejsc, gdzie trawa wsiała mi się w rośliny i chyba będe musiała je wykopać i oczyścić, to mi zajmie co najmniej dzień. No i mam pełno mleczy, bo u nas wokół działek jest pełno łąk i sieje sie wszystko na potęgę.
Podargrycznik jest strasznie trudny do wytępienia. Może to faktycznie dobry sposób, żeby go zaakceptować i zamienić na warzywo? Podobno wtedy jest go wręcz za mało
Gabrysiu, u mnie nie ma na razie problemu z zapychaniem sie dziurek. Zresztą za chwilę już nie będzie widać tych linii. Muszę popatrzeć co z moimi cebulami w pobliżu linii. Może też mam tak?
Wandziu, chyba masz rację z tym wiatrem. Czy też masz wrażenie, że jest dużo silniejszy niż w poprzednich sezonach? A ja tak nie cierpię wiatru
Na razie nie mam czasu na walkę z mszycami. Teraz walczę z poskrzypką. Mam jej po prostu inwazję. Chyba te łagodne zimy spowodowały, że nie było selekcji naturalnej i jest masa owadów, które czyhają na nasze roślinki.
Ja aż tak restrykcyjna nie jestem co do oprysków. Niech sobie trochę pojedzą te robaczki. A jak jest ich za dużo to zwalczam ręcznie.
Ewelinko, na razie nie zauwazyłam skoczków, ale za to jak pisałam Wandzi mam poskrzykę całe multum.
No własnie, żeby tylko nie wiało. Miałam spalić swoje śmieci, ale przez cały ten czas, albo wiało, albo padało, albo akurat czasu nie miałam. I miej tu ogród
Soniu, u mnie azalie wymarzały, ale fakt, że było to w okresie, kiedy jeszcze nie miałam takiego żywopłotu i sąsiadów. Teraz ładnie zaczynają kwitnąć. Już nie mogę sie doczekać, kiedy urosną z nich spore krzaczki.
Nie padało u Ciebie?
U mnie przynajmniej raz w tygodniu leje. I to dosłownie. W tym tygodniu nie narzekam na deszcz.
Znajomi muszą się przekonać na własnej skórze co to znaczy ogród.
Szyszuniu, dziękuję. A mnie się wydaje ciągle mało
Jagodowiec
