
Są dwie szkoły jedni tak jak ja nie przycinaja drudzy jak chociażby moja sąsiadka przycina przed zimą /twierdzi,że łatwiej to okryć i się zagęsci na wiosnę ,stosuje tą metodę od lat,ale po efektach mojej i jej prac jakoś lepiej mi wychodzi,nie marźnie tyle róż .
Mówię oczywiście o różach wielkokwiatowych bo tych mam 99.90 % w ogrodzie.Z pnacymi było inaczej ,często nie zakwitały .Nie wiem czy to wina ,że nie przycięte na zimę ? Ale chyba nie ,bo i sąsiadka przycinała na zimę i też bywały lata,że brzdziągwa nie kwitła

Także po latach zniechęcenia wróciłem do róż pnących i trzeba by było przetestować na własnych czy daje jakiś to efekt jedne przyciąc inne nie.Tylko czy to będą realne rzeczywiste diagnozy ? Bo to natura i raczej nie jesteśmy w stanie jej przeskoczyć.
Do rzeczy ,nie będe więcej truł

