Działka jest trudna do zagospodarowania.
Soniu domyślałam się, że mówiłaś o Pashminie. Ciekawa byłam po prostu, czy gdzieś Pastellę oglądałaś wtedy i został Ci jej zamysł w pamięci. Pomponellę chciałam mieć bo podobała mi się strasznie u Milenki. Drugi raz bym jej nie kupiła. Kiepsko u mnie rośnie, słaba jest. Kwitnie, nawet z roku na rok coraz lepiej. Ale te wiotkie pędy mnie denerwują. Posadziłam ją przy altanie, myślałam że pięknie ją zarośnie a tymczasem kichę robi.
Sielboldii mało odporny, to prawda. Dlatego kupiłam go na próbę. Będę prze szczęśliwa jak przetrwa zimę. Mrozy były spore więc jak przetrwa to będzie dobrze. Nie przykrywałam powojników ja, tylko mój eM. Miałam w planach dokładne jego okrycie. No ale nie wiem jakie kopce porobił mąż.
W mieście mieszkam koło ładnego parku. Nawet w miarę o niego dbają. Posadzili róże, forsycje i inne. Są też budki dla ptaków. Dlatego jest ich sporo. Podglądam je przez balkon. Nawet ja swoją budkę wystawiłam, bo Sikorki przylatywały na suszarkę od prania. Ale niestety ani budką ani jedzeniem nie są zainteresowane. Wcześniej były, teraz nie są.



Elwi tu się z Tobą zgodzę, Fujian, Dalian mają wielkie, sztywne kwiaty. Akurat dla mnie to atut. Widocznie jesteś wrażliwszą duszą

Ewelka nie, nie. Magnolie nie zawsze mają taki szeroki pokrój od samej ziemi. To są magnolie- krzaki. Są też prowadzone jako drzewo. I te mają szeroki pokrój u góry. Ja większość odmian wybierałam w formie drzewa. Mam może ze dwie czy trzy krzaczkowe. W zamówieniu zawsze proszę o formę prowadzoną jako drzewo i do tej pory taką dostawałam. Krzaki były z wyboru.
Ewa no co Ty! A potem przyjdzie sezon, wejdziesz na forum i będzie Ci żal że tyle miałaś i rozdałaś. Róże też Ci padały że powydawałaś? A żurawki? Tyle tego dobra miałaś. No przecież lato to lato. Jednego roku chłodniejsze drugiego cieplejsze. Nie ma się co zniechęcać. Rozumiem, że nie chciałaś dokupywać. Ale żeby od razu się pozbywać? Żal mi, bo uwielbiałam Twoje cudności. Darek mnie pocieszył jak wracał z okrywania roślin - wszystkie hortensje Ci padły. Miały jakieś kwiaty a teraz takie brązowe pozostałości zostały









Anitko ja też nie wierzę w to co Ewcia pisze. To jest nierealne. Nie możliwe. Myślę, o tym bukszpanie. A Ty kupujesz pewnie takie duże sadzonki?
Ela okradli Cię z całego sprzętu? Ojej..masakra. Nie cierpię takich ludzi. Nie pójdą, nie zarobią tylko kradną. Domu na działce nie chcę, nie przeprowadzę się tam. A poza tym, ten domek co mamy by nam wystarczył w stu procentach. Przecież tam się tylko śpi, gotuje i myje. Gości przyjmujemy w altanie. Ale musimy dostawić jakieś pomieszczenie, żeby ogrzewać móc zimą przyjechać. Żółta za 6 zł to jak za darmo. Moje żółte jeszcze nie kwitły. Liczyłam, że przyjadą z pąkami. Ale nie. W zeszłym roku żółte dokupywałam. Mam nadzieję, że w tym roku jakaś zakwitnie. Tylko Susan mnie co roku nie zawodzi i kwitnie każdej wiosny. Magnolie mam małe. Jedynie Galaxy, Rogów i chyba Yellow River albo Yellow Lancern jest większa. Bo takie przyjechały.
Hodowlę ptaszków? Czemu nie.

Ewelina7 chyba o miłość przede wszystkim tutaj chodzi. Włożyłam tam tyle serca, zaangażowania że szok. Sama siebie podziwiam. Bo nie kasa jest najważniejsza. Ja po prostu kocham każdy zakątek tej działki. Wielbię . Ta odległość trochę mi wadzi. Mogło to by być chociaż 50 km. A tak to jedzie się i jedzie i jedzie i jedzie. I nie można podjechać też kiedy się chce. Lilie kupuj! I wklejaj zdjęcia



Asia ja kupiłam tego dzwonka u forumowej Geni. W wątku sprzedażowym. Poluj, bo myślę ze ma go w ofercie albo mieć będzie. Ewentualnie jak nie będzie go miała, to jak przetrwa zimę to zobaczę czy wypuścił coś nowego. Ukopię i Ci prześlę. Nie będzie to na pewno nic ogromnego ale może się przyjmie i urośnie u Ciebie?
Aniu dalsze losy Figaro są nieznane. Pewnego dnia wsiąkł. Mam nadzieję, że sobie poradził i nic mu się nie stało. Masz rękę do liliowców, na pewno wyszło coś niesamowitego z Twoich siewek .
Zuziu po prostu drugi raz Charming Piano bym nie kupiła. Nie dlatego, że jest brzydka. Po prostu są ładniejsze. Nie mam do nich żadnych zastrzeżeń. Może poza mumifikacją pąków czasami. Lubię rodzinę Piano. Nie jest chorowita za bardzo. Nie podmarza. Życzyłabym sobie tylko, żeby bujniej kwitła.
Nie wyrzucę jej i nie zastąpię inną różą. Jest jedną z pierwszych które kupiłam a wtedy wybierałam róże w miarę odporne na warunki jakie jej mogę zapewnić. Nie do końca odpowiada mi też, że potrafi wracać do pierwowzoru i wypuszczać pąki z domieszką czerwieni. Nie jest to jakoś mocno rażące, ale nie należy do jej plusów według mnie.





Kupiłam Alchymist i zastanawiam się, gdzie ją posadzić. Doradźcie coś.
Czy dać ją na pergolę i niech obrasta wejście do warzywniaka lub rabatę ogniskowo-wędzarnianą. Czy może ulokować ją koło dębu wraz z Jackmanii i Montana Rubens?
Nie wiem, czy ta droga opcja nie jest trochę "od czapy". Bo tam żadne róże nie rosną, właściwie jest to niezagospodarowana jeszcze część. W planach są tam jakieś rabaty różane ale to za kilka lat. Albo i kilkanaście.
Poniżej widać zarówno dąb jak i wejście do strefy warzywniaka. Jedną właśnie alternatywą jest ta pergola. Rosną tam co prawda powojniki, ale coś nie mogą zarosnąć. Przesadziłabym dwa po jednej stronie a Alchymista z drugiej.

Nie mam zdjęć z końca lata. Każde z powojników już doszło do siatki na dębie. Nie wiem, czy Montana przetrwa zimę. Podejrzewam, że Jackmanii sobie poradzi. No i wtykać tu im różę? Sama nie wiem. Poruszałam już ten temat na forum. Zostawiłam go jednak tak jak było. Na razie w nogach robić nic nie będę. Świtało mi też zrobienie w około różanki niskiej. Ale tak jak mówię, nie teraz.

Rozmowy z Wami były też o innej róży tutaj. Ale nie, jest Alchymist i gdzieś go trzeba posadzić. Jak nie koło drzewa to na pergolę a dąb zostawię w spokoju.