Ewelinko - łudzisz się, że jest inny ukryty sens, niż tylko ekonomiczny? Ja niestety nie, ale obym się myliła. No właśnie - potem powinna pojawić się łodyga i kwiat! Niestety moja poszła spać. Nie wierzę też, by w drugim sezonie miało się coś zmienić. Tak samo liczyłam na irysy holenderskie. W pierwszym roku - zielsko, a w drugim raczył zakwitnąć jeden na 8 posadzonych cebul
Marysiu - tutaj piły słychać prawie codziennie już od stycznia. Drewno bukowe to przecież jedno z popularniejszych sprzedawanych na opał. Nic więcej nie trzeba dodawać

Husky nie mają łatwej natury, sama bałabym się zdecydować na psa tej rasy. Dlatego Cię podziwiam. Ze swoim w marcu ruszam znów na szkolenie; ruch i dyscyplina przyda się nam obojgu
Wiolu - dziwne te krokusy w tym sezonie. Chyba nawet rok temu tak szybko nie ruszały. Fakt, że te, co kwitną, mam już dłużej w ogrodzie, ale mimo wszystko to jeszcze nie pora. Jest jeden plus - pszczoły się cieszą z pierwszego pyłku

Pomponelli tak naprawdę jeszcze porządnie nie zasilałam. Miała dobrze przygotowaną miejscówkę z wielkim dołem, ziemią z worka i odrobiną kompostu. W drugim i trzecim sezonie podlewałam trochę Rosahumusem, raz czy dwa gnojówką z pokrzyw, a latem jak mi się przypomniało - dostała trochę papu z popularnego nawozu do kwitnących Florovit, tak przy okazji podlewania pelasiek i fuksji. Wszystko bardzo nieregularnie, jedynie trzymam się zasady, by mniej więcej w drugiej połowie lipca przerwać nawożenie. Cięłam bardzo oszczędnie, bo przecież i zim nie było, a młodemu stażem "ogrodnikowi" przecież żal każdego centymetra

W drugim roku łamała się pod ciężarem kwiatów. W trzecim usztywniła się i radziła sobie nawet bez podpory. Byłam u Ciebie, ale Pomponelli niestety nie widziałam
Zostawiam dzisiejszą wiosenkę i zmykam
