Wiesiu, dziękuję.
Znowu świeci słońce, jest przyjemnie, śniegu prawie nie widać.
Przez dwie godziny wygrabiałam liście, głównie z "alejek parkowych".
Zastanawiam się, czy "wyskubię" je wszystkie do jesieni przyszłego roku?
Liście po prostu są wszędzie.
Ubiegłej jesieni lewa część " parko-ogrodu", nie była zagospodarowana.
Dopiero teraz widzę, że brzozy i olbrzymi dąb dadzą mi jeszcze popalić.

Grzyby zamroziły się na amen, ale fiołki rogate kwitną sobie spokojnie;
Ciekawe kto wykopał taką dziurę?

Agat dzielnie mi pomagał, szyszka na drugie śniadanie, ostatecznie, może być.