Jak dobrze, że dziś poniedziałek

, weekend był imprezowo-plenerowy i szybko zleciał, ale zbyt dużo świeżego powietrza potrafi nieźle zmęczyć
Elwi, cieszę się, że mnie odwiedziłaś. U Ciebie ogród już piękny i urządzony, u mnie ciągle powstaje i ciągle popełniam mnóstwo błędów, choć zdecydowanie mniej niż bez FO.
Co do psów, Azja nigdy nie rodziła, więc Hiro nie może być jej synem, wnukiem itd... Są naprawdę świetne i jak braknie któregoś z nich pewnego dnia, to w domu pusto będzie. Póki co cieszę się nimi obojgiem i jestem szczęśliwa, że je mam i mam nadzieję, że one u nas też są szczęśliwe.
Generalnie chciałam mieć ogród "bezobsługowy", praca, dom, dziecko, zwierzaki...jednak tak się nie da. Jak złapałam bakcyla kwiatowo-bylinowego, to teraz nie wyobrażam sobie ogrodu bez tych roślin. Wiosną wściekałam się na dalie, że nie mam dla nich czasu, miejsca i w ogóle, ale jak widzę jak teraz rosną i nadrabiają moje spóźnienie, to pewnie zostaną u mnie dalej. Róż bałam się, bo moja wiedza oparta była na wielkokwiatowych, które przemarzają. Poznałam jednak odmiany odporne na mróz i znoszące susze i sadzę je zawzięcie od jesieni 2012. Gruss an Aachen mam posadzoną w pełnym słońcu, od 11 do 16 ma słońce, obok niej rosną: Olympic Palace, Aladin Palace, Eveline Dheliat, Casanowa i Peace, nieopodal Berolina oddzielona nieco różą Chopin. Wiem, wiem ta rabata jest cała z wrażliwców, ale jest to niejcieplejsze miejsce w siedlisku i mam nadzieję, że będzie pasować dla tych odmian.
Anitko, ta lilia, która Ci się podoba, to Lilypop, jedna z najstarszych lilii u mnie, może dlatego taka wyrywna z kwitnieniem? A kotek, to dziewczynka i Zosia ma na imię
Basiu, nie śledzę wątku zlotowego i dopiero dziś o nim przeczytałam. I tak bym nie pojechała, bo miałam piknik rodzinny w przedszkolu, może za rok? W końcu to nie tak daleko ode mnie i chętnie poznałabym wielu ludzi, których tylko wirtualnie znam
Pati, akurat odwrotnie. Z ciemnnymi kuperkami są gąsiątka

, ale ja też miałam problem je rozróżnić jak je u sąsiadki zobaczyłam

.
Co do hustawki, miałam takie same obawy, tym bardziej, że Patryk do ostatniej chwili w "kubełku" się huśtał. Po zamontowaniu tej od razu na nią wsiadł i jakby nigdy nic sam zaczął się bawić. Nie foknął ani razu. Myślę, że to kwestia koordynacji ruchów. Jak ma oparcie to siedzi i nie myśli o niczym. Jak musi się trzymać to się trzyma. Zastanawiam się, nad zwykłą deską, bo ten plastik razi oczy w ogrodzie okropnie.
Michałku, zdjęcia robię iągle telefonem z dość dobrym aparatem. Staram się jednak robić ładne zdjęcia. Nie chcę bardzo źle na tle innych wypadać. Ty robisz zdjęcia jak profesjonalista, takich mnie chyba nigdy nie uda się zrobić, ale ćwiczę

. Liczę na busz ostróżkowy i sama ich dosiewam

.
Pewnie już nową cześć otworzyłeś, muszę Cię od razu poszukać , bo potem mi zginiesz albo co, a lubię na Twoje koty i ogród patrzeć oczywiście na zachody słońca również
