Wiesz Teresko,jak fiołeczki są odmianowe i się je bardzo kocha,to może warto walczyć.
Ale jeśli to rzeczywiście te roztocza,to walka z wiatrakami jest.Jeśli zauważy się pierwsze objawy(mocno ''mechate'' środkowe młode listki)-to szybciej oprysk zadziała.Ale jeśli roślinki są mocno porażone,to długo bardzo trzeba czekać na ''odbicie'' się roślinki.
Ja odpuściłam sobie

,miałam głównie biedronkowe fiołki.Cierpliwości mi nie starczyło-tym bardziej,że ciagle trzeba było opryskiwać,bo te robale wracały nie wiadomo skąd

-a i objawy zauważyłam na innych roślinach

.Słabo rosły i robiły się karłowate,lub podwijały liście pod siebie.Po oprysku zauważyłam poprawę,więc diagnoza była dobra.Mimo,że tych robali nie ujrzysz gołym okiem...
A hoje zawładnęły moim

,więc fiołki przestały mnie kręcić.A tylko zawadzały i zajmowały miejsce
Myślę,że jeśli będziesz odnawiać kolekcję,to lepiej pozbyć się starych fiołków,odczekać trochę,zdezynfekować okna.A dopiero za jakiś czas starać się o nowe roślinki.A i tak nie masz gwarancji,że zdrowe dostaniesz.Bo jak już widać objawy żerowania,to roślina jest mocno zarobalona

.I ta osoba,od której nabędziesz-może nawet o tym nie wiedzieć,że wysłała Ci chore
To moje zdanie.A decyzja należy do Ciebie
