Witam!
Ciągle mamy zimę, która nie może się zdecydować w jakim chce być kolorze. Toteż ilustracje zdjęciowe będą i zielone i białe. Zrobione w grudniu, ale gdyby je robić teraz - byłby takie same.
Tak,
Madziu. Tak naprawdę jestem zapóźniona totalnie. Odłogiem leżą zdjęcia z całego roku

. Taki rok się trafił, że praktycznie odbierał ochotę na wiele rzeczy, w tym także na aktywność na forum. Widzę jednak, obserwując je od czasu do czasu, że nie tylko ja wpadłam w tryb ślimaczy. Tak jakby całe forum co i rusz wpadało w krótsze lub dłuższe drzemki.
Jest zima, a zdjęcia z grudnia. Dla Ciebie zima biała.
Lucynko!
Od dawna podziwiam ludzi, których już od Nowego Roku zaczyna nosić w sprawie zielonych kiełków. Mnie ten imperatyw na szczęście nie męczy. Spokojnie przeczekuję zimę, przeczekam też pewnie przedwiośnie, wspominając swoją śp. znajomą, tzw. Wiedźmę, która długim szponem, na poły oblazłym z czerwonego lakieru, gmerała w ziemi poszukiwaniu oznak życia poszczególnych roślin

. Ja mam czas, ja poczekam. A tobie, przekornie, zadedykuję zimę zieloną. Patrz, jaka sympatyczna

.
Cześć, Loki!
Powiem Ci, że z ptakami porobiło się coś dziwnego. Ostatni klucz żurawi widziałam na początku grudnia. O tej porze zazwyczaj królowały krukowate, a tymczasem jest ich co kot napłakał

. Do karmnika przylatuje ptasie pospólstwo - sikory i wróble. Nawet sierpówek jest niewiele. A kiedyś d mojego karmnika zlatywało się 18 gatunków ptaków

.
Dziś w TV usłyszałam, że Podlasie odwiedziła sóweczka jarzębata, śliczny ptaszek z dalekiej północy, jedyna sowa polująca w dzień. Przyleciała z pustkowia bez ludzi, więc się ich nie boi. Fotografowie mają frajdę!
I Twój i mój Szwed pochodzi z importu i pewnie obaj s o wiele ciekawsi niż przeciętny Swensson

.
Nie masz śniegu, więc ode mnie trochę w"nieszkodliwym" prezencie

.
Ech, Pelasiu!
W Leningradzie byłam wiele razy, również w bardzo biednych dla tego cudownego miasta czasach, kiedy wiele okien w pięknych kamienicach było zabitych arkuszami blachy, w sklepach był w zasadzie tylko kwaśny szampan i gnaty na zupę, a całe miasto skute było siarczystym mrozem. To jedno z mocniejszych wspomnień.
Dzięki za dobre myśli, sprzęt się uspokoił...
Marysiu 
.
Nareszcie powiedziałaś prawdę dlaczego należy lubić zimę: bo pozwala nic nie robić i mieć czyste sumienie

.
A ja zapomniałam wspomnieć jeszcze dwa życzenia na rok 2022: żeby stać mnie było na ciepłą wodę w kranie i żebym wreszcie mogła zrozumieć wypowiedzi rodaków bez pomocy tłumacza

.
Zdrowia życzymy i ludziom, i kotkom. Maciuś niech będzie z Tobą jak najdłużej

.
Lucynko, ależ lubię tę śnieżną pierzynę bo jest czyściutka, ale najchętniej przez chwilę albo na zdjęciach. Na zdrowy rozum powinna być jak najgrubsza z korzyścią dla natury...
Za dobre życzenia gorąco dziękuję, ale na różowe okulary mnie nie namówisz. Boję się, że ci hurraoptymiści mogą się nieprzyjemnie zdziwić. Ja chyba pozostanę realistką.
Zwróciłaś uwagę na dziwną "konsekwencję" autorów artykułów w pismach ogrodniczych? W jednym numerze potrafią radzić, żeby nie uprzątać badyl, bo pięknie wyglądają pokryte szronem, a na następnej, żeby ich nie zostawiać w ogrodzie na zimę, bo są siedliskiem chorób grzybowych lub szkodników. W moich stronach szron jest zjawiskiem prawie tak rzadkim jak kometa Haley'a, zaś choroby grzybowe i szkodniki lęgną się bardzo ochoczo.
Dl Ciebie jednodniowy szron i buziaki.
Krysiu 
!
Serdeczne dzięki i wzajemnie.
Racja, każda zima, i biała, i zielona, swój urok ma. A tegoroczna na dodatek się nie nudzi, bo o chwilę zmienia kolor

.
Prosisz o całego kotka? Oto on:
Przepraszam Was za powtórzenia niektórych zdjęć

. Poprawię się, ale nie dziś...
W ramach przeprosin serdeczne buziaki i gołąbek pokoju.
PS. Kurza twarz! A jednak sprzęt nie przestał świrować

.