Aniu, już w tamtym roku Solina mnie uwiodła swoim kwitnieniem, a w tym, po prostu rzuciła mnie na kolana. Może nie dosłownie, bo pielę na stołeczku, ale często mnie można spotkać, jak siedzę sobie u jej stóp

Pierwsze kwiaty miała drobniejsze, teraz może też nie są w typie wielkokwiatowych, ale są wystarczająco duże. Jest śliczna i mam ją tuz przed oczami, jak popijam sobie kawkę. Sąsiedzi jednak większą uwagę zwracają na Prince Charles'a. Po pierwsze dlatego, że jest bliżej, a po drugie tworzy niewiarygodną chmurę kwiatów.
Na owady w tym roku jakoś nie mam czasu, przelecę tylko szybciutko z aparatem i nie zdążę ich uwiecznić. Ciągle mam nadzieję, że to się zmieni, ale chyba nie mam na co liczyć, skoro sama powiększam sobie rabatki
Alicjo, tak solidnie popadało dopiero dzisiaj w nocy i w ciągu dnia, tak do południa. W tamtym tygodniu lało raz przez dziesięć minut i szybciutko ślad po tym wydarzeniu zginął

Zrobiło się tylko zimno i tyle.
Maczek ma jeszcze sporo pączków, to jeszcze przez jakiś czas będę mogła się nim zachwycać. W ogrodniczym co jakiś czas rzucą jakąś perełkę i bywa, że uda mi się ją dorwać. Już tak trafiłam na miniaturową ostróżkę i w tym roku też na nią poluję, bo chciałabym dokupić inne kolory. Niedługo już zacznie kwitnąć, to zobaczysz jaka jest śliczna

Najobficiej kwitną clematisy włoskie i te dwa są właśnie takie

Takie są niestety uroki mieszkania w bloku, odśnieżają nie wtedy kiedy nam pasuję, tylko wtedy kiedy muszą

Dzięki temu jak rano idę do pracy, to mam większą szansę nie wybić sobie zębów. Chociaż już miasto ma w duszy moje zęby i swoich terenów nie odśnieża zupełnie. A wtedy klnę na czym świat stoi, bo brnę przez zaspy albo wywijam piruety na wyślizganych chodnikach.
Zuziu, w tej chwili działka radzi sobie już sama. Sama kwitnie i sama zarasta

I zupełnie nie mam już na to wpływu. Ale sama nie chce się wypielić, sprawdzałam

Sama jestem ciekawa, czy ten maczek przetrwa zimę, jak nie to będzie jednoroczny. Na wszelki wypadek zbiorę nasionka, może co wykiełkuje?
Beatko, pozwól, że sama spróbuję zrobić rozbiór logiczny przytoczonego przez Ciebie zdania

"Może nie w całości"- to nie znaczy, że na działce byłam tylko w połowie

, a jedynie, że nie całe trzy dni tam spędziłam. A z kolei "nie całkiem świadomie"- to tylko tyle, że jednego dnia byłam po nocy i wtedy nie zawsze łapię kontakt z rzeczywistością. Ale masz rację, czasami sama się duszę ze śmiechu, jak po jakimś czasie czytam, co powstało z moich wypocin

Większość moich powojników jest młodziutka, kilka kupiłam dopiero w tym roku. Włoskie kwitną bezproblemowo a wielkokwiatowe jak chcą. Ale w tym roku jeszcze żaden nie złapał uwiądu, to może będzie to dobry rok dla powojników? Za chwilę zacznie kwitnąć teksański Gravetye Beauty. Ten to mnie dopiero czaruje
Dorotko, obiecałam sobie, że jeszcze tylko kupię miniaturkę ostróżki i basta, już nic więcej nie wcisnę

To co zostaje, muszę mieć dla jednorocznych, bo nie wyobrażam sobie ich nie mieć. No, bo sama przyznaj, jak wyglądałby ogród bez np. cynii?
Dziękuję za uznanie dla mojej twórczości, ale grono forumowych czytelników w zupełności mi wystarcza
Lucynko, mój maczek to na pewno nie jest Mekenops Walijski. Ma zupełnie inne listki. Natomiast jest identyczny jak mieszaniec ogrodowy "Pacino"

Jakby się jednak nie zwał, to jest śliczny i mam nadzieje, że zechce zamieszkać ze mną na dłużej.
Na odpoczynek mam czas dopiero zimą, no i w czasie deszczu. W tamtym roku naodpoczywałam się aż nadto, dlatego teraz muszę zasuwać. Ale dzisiaj znowu udało mi się pospać po dyżurze

Nie miałam zresztą innego wyjścia, bo deszcz bębnił o parapet usypiająco, więc wykorzystałam to na maksa.
Twoje życzenia dzisiaj się wreszcie spełniły i deszczyk litościwie podlał moje roślinki

Dziękuję
Moniko, mnie to zupełnie nie dziwi, że obie sadzimy podobnie. Przecież nasze działeczki mają podobny metraż i co byśmy nie robiły, to rozepchnąć się nie chcą

Domek śliczny, ale domaga się już remontu. Niestety nie mogę się doprosić, mimo iż podanie i dwa zdjęcia eMowi już dawno dostarczyłam
Małgosiu-PEPSI, nie żartuj. Masz u siebie tyle miejsca, że nie powinnaś mieć z tym problemu. Ja go nie mam (znaczy miejsca, bo problemów to aż nadto), więc wciskam, gdzie tylko mogę. Domek ma już zajętą prawie każdą ścianę i wiele możliwości mi już nie zostało

Solina i Prince Charles to powojniki włoskie i kwiaty mają raczej średniej wielkości, wielkokwiatowe mam tylko dwa i te kwitną różnie. W tamtym roku oba złapały uwiąd i prawie ich nie było widać. Właściwie to mam jeszcze dwa, ale to takie maluszki, że nawet o nich nie pamiętam. Jeden to Little Mermaid i w tym roku zakwitł zaledwie trzema kwiatuszkami, a drugi Ville de Lyon kupiony tej wiosny.Miałam nie kupować wielkokwiatowych, ale tym nie potrafiłam się oprzeć
Ewuś, muszę już sobie odpuścić wszelkie zakupy, bo działka niestety z gumy nie jest. A mogłaby być

Tylko kto by mi wtedy na niej pielił? Sklep ogrodniczy mnie kusi, szczególnie że od jakiegoś czasu trafiają się tam różne rarytaski. Niestety rośliny zazwyczaj nie mają nazw odmianowych, albo mają nieprawidłowe, ale czy to takie istotne? Najwyżej będę miała więcej NN

Powojniki włoskie zazwyczaj kwitną obficie, a przynajmniej z takimi spotkałam się opiniami. Moje na razie kwitną tylko dwa, dlatego specem nie jestem, ale właśnie one potwierdzają tę opinię.
Jeżeli coś Ci się u mnie podoba, to wiesz co robić
Soniu, nareszcie udało mi się dorwać ostnicę

Teraz mam już wszystko tak zapchane, że chyba z trudem znajdę dla niej miejsce, ale musiałam ją mieć. Spróbuję zebrać z niej nasiona i na wiosnę wysieję. A jak nie zbiorę, to kupię i zrobię tak samo.
W Auch...ostatnio byłam w maju i wtedy kupiłam sobie powojniki. Teraz była tam moja siostra i kupowała róże, ale się oparłam pokusie. Brawo ja

To chyba resztki rozsądku dorwały się wreszcie do głosu
Marysiu, moja pamięć działa co prawda wybiórczo, jednak jestem prawie pewna, że przypisujesz mi nie moje zasługi. Dalijkę chyba jednak dostałaś od kogoś innego, chyba, żebym jednak nie pamiętała, co zdarza mi się nader często

Moje dwa skłonne do uwiądu powojniki jak na razie też nie uwiędły, to może masz i rację, że to dobry dla nich rok? Obyśmy tylko nie zapeszyły.
Jak mogłabym zapomnieć? Przecież "domek z piernika" to Twoje określenie, zresztą bardzo dla mnie miłe
