Julian mam podobnie, jak się napatrzę na zdjęcia, to potem mnie męczy, że zjadłabym taką czereśnię, truskawkę czy tam pomidora
Madzia ostatnio słońce trochę dało czadu i już tam nie było tak przyjemnie, ale do końca tygodnia ma padać, to chyba znów się tam zainstaluję w szklarni
Aniu takie lokalne owoce to prawie jak własne, w naszym wiejskim sklepiku są w lipcu papierówki, a po nich takie zielonkawe jabłka z lekkim rumieńcem, kwaskowo-słodkie i takie super aromatyczne. Niestety szybko miękną, ale przez tydzień czasu - nie ma lepszego jabłka

Będziesz miała piękne pomidorki

Ja też mam od Dominiki w tym roku kilka odmian i jestem pewna, że to będą same super owoce
Karolkaja nie walczę ze szpakami, bo mi smakują czereśnie tak na tydzień-dwa przed zaczerwienieniem, takie ledwo rumiane i nie porażające słodkością. Nie mam do nich żadnej konkurencji, ani robaki, ani szpaki, ani reszta rodziny nie jest zainteresowana

Mówię Ci, dwa najlepsze tygodnie lata

Kot docenia najbardziej kartonik i pudełko, ale wczoraj nie pogardził też moim krzesłem

.
Aniu ciekawa jestem, jak się sprawdzi w sezonie, czy będzie przewiewna, czy nie będzie się za bardzo nagrzewać- ale póki co bardzo mi się podoba

Już w niej tyle tacek stoi różności, a w domu tylko pomidory, papryki i canny jeszcze trzymam. Będzie wiosna, będzie, ale jeszcze zima ma na chwilę złapać pod koniec tygodnia. O drzewkach dopiero powoli się uczę:)
Jadziu prawda, nawet sadzenie i sianie to łatwizna, jak się nie troszczysz, czy coś się rozsypie i nabałagani. Poza tym nic nie muszę wyciągać/chowac, wszystko sobie leży i czeka, "pod ręką". Marzyłam o tej szklarni i nie mogę się przestać cieszyć
Maryś to ja szkodników nie zapraszam, bo wyplewione grządki to mam może dwa razy w roku, reszta sezonu staram się, by warzywa wystawały trochę bardziej, niż chwasty

Nie narzekam na plony- na bank byłoby lepiej, jakbym trochę bardziej dbała o porządek, ale tyle co urośnie już mnie cieszy. I ziemia tak nie przesycha

A jak i kiedy trzeba te towarzyszące rośliny siać, coś pamiętasz może z tego? Coś w stylu cebulki z marchwią?
Mnie też z mojego stanowiska wygania dopiero głód, jak już koniecznie trzeba wracać i zrobić jakiś obiad

Mocznik to dobry nawóz, łatwo przyswajalny
Buziaki
Gosiu u mnie rozmarzła na tyle, by posadzić drzewka i przygotować warzywnik, a piasek na podjeździe znów zrobił się sypki i M. dwie tony przewiózł na taczce do woliery

Oboje po weekendzie wracaliśmy do domu na drżących nogach

Najbardziej bolą nawet nie plecy, a nadgarstki. Zawsze pierwsze wyjście po zimie tak się kończy

Dobrze, że mi przypominasz o maści końskiej, na pewno ją gdzieś mam i dziś niech mi przyniesie ulgę
