Siedzę i zastanawiam się, gdzie podział się mój ostatni post

Szukałam w śmietniku i w innych wątkach ale nic. Teraz okazało się, że laptop stracił zasilanie i nie zdążyłam wysłać

A już podejrzewałam mod
To napisałam wczoraj
Kawa u
Marysi jak zwykle pyszna a pogoda zrobiła nam psikusa. Jak wyjeżdżałam z Krakowa to lało jak z cebra, u Marysi mżyło i wiało a jak żegnałyśmy się, to słońce wręcz oślepiało. Cały przekrój jesieni
Udało nam się zrobić obchód "Szaliczka", kwiaty kłaniały się w pas po obfitych opadach ale i tak było pięknie. Ogród pokazał się z innej strony, niektóre roślinki pokazały się po raz pierwszy. Takie miłe, gadulenie i spacerek
Godzina obiadowa dla kotów także była super

a zwłaszcza koncert miałczenia. Maciek nawet sprawdził moje kolana ale szybko zmienił zdanie
Marysia oczywiście chciała kopać pół ogrodu ale dla mnie najcenniejsza i wymarzona była róża Klasztorna za którą serdecznie
Obcięte kwiaty trafiły do mojego wazonu
Chciałam więcej zdjęć zrobić ale musiałabym czołgać się po ścieżce więc odpuściłam
Kasiu Takie anomalie chyba są jeszcze w granicy normy. Dwa lata temu (chyba) pigwowce pod moim blokiem też kwitły a w zeszłym roku miałam kwitnącą gałązkę jabłoni
Irenko Niby ozdobna ta dyńka ale jakaś taka.... inna. Marysia mówiła dziś, że to jakaś turbanowa czy cuś podobnego. Ale pewnie nie zdąży dojrzeć bo zimnica już dokucza. Co prawda ona rośnie na górce 2m powyżej oryginalnego gruntu i na południowej stronie ale jest już dość późno.
Swoją przynajmniej zjesz
Pucowanie i sprzątanie mieszkania po sezonie ogrodowym dopiero przede mną. Pewnie jak skończę to trzeba będzie znów za siewy się brać
A to już na bieżąco
Beatko U nas pogoda także nie rozpieszcza; zimno, mokro,wietrznie i bardziej wygląda to na listopad niż początek października.
Moje grządki pozostały tylko z drutami bo było bardzo sucho i nawet nie próbowałam ich wyciągnąć. Teraz zmoczyło więc w sobotę dokończę dzieła i trzeba przekopać. Kompost, obornik suszony pójdą nieco później a wiosną gips i gleba do analizy.
Ja też powoli pakuję nasionka. Nie mam ich zbyt wiele ale i tak jest to żmudna praca. Może w przyszłym tygodniu poślę gołębia do Kasi, jeśli coś będzie ciekawego, to do Basi. Dobrze, że do Ani można później
Kasiu Dobrze, że rodzynek zdążył dojrzeć, ja tego wysokiego nie kosztowałam.
W sobotę przy likwidacji pomidorów widziała masę mega- mocnych wilków, mocno kwitnących i aż zal było to ciachać. Może u Ciebie jest bardziej zacisznie i te pomidory, które zostawiłaś będą jeszcze owocować
