)Nic mi się nigdy wcześniej ani później tak nie zjarało, zrobiła się miekka a po kilku dniach czarna i zapadła się w sobie, baaardzo długo myślałam, że nic z niej nie będzie ale zaczęła rosnąć pod koniec sezonu... trochę krzywo i pokracznie ale wola przetrwania jest wielka.
W ubiegłym już się wyprostowała i kto wie może w tym będą kwiatki
Henryku jeśli Ci to nie sprawi kłopotu to poproszę o numer ŚK z artykułem p. Andrzeja...pewnie i tak wcześniej czy później bym na niego trafiła(ale wolę wcześniej
)
, że resztka martwego sezonu mi nie straszna 
, że nie sa piękne 
i nadal nie był przekonany do tego rodzaju... wprost nierealny festiwal kwiatów 
z wątku Henryka uśmiecha się do mnie pięknie i niewinnie... Haworthia magnifica- cuuudo 
ani żadna z jej odmian... kształt ma płaskokulisty a ciernie... hmm... na zdjęciu czerwonawe bo podświetlone słońcem... bez tego są czarne.
Mój też kiedyś taki będzie. Za jakieś 20 lat 
...pooglądałam sobie tylko 
(zdrowa 
... ale to akurat może i dobrze boby mnie całkiem szlag trafił jakbym miała naoczny dowód 
) będę wstawiać sukcesywnie kolejne bo troszkę napstrykał, co prawda nie całkiem według mojego klucza wybierał obiekty godne uwiecznienia ale...przemilczę 
