Chyba halny do mnie dotarł, wywiało wszystkich...

Tylko wnusie zostały, ich nawet halny nie ruszy.
A ogród ma swoje prawa, róże w szczególności.
Usiłuję ustalić jej nazwę ale jak na razie bez powodzenia.
Ta również NN, na dodatek zdjęcie przekłamane. W realu, kolor bardziej czerwony, kwiatuszki pełne, dobrze się zapowiada.
To jej pierwszy rok. Wygląda na to, że ma szanse zostać wielkim, kwitnącym krzaczorem.
No i chyba moja nowa faworyta -
Hansestadt Rostock. Wysunęła się na pierwsze miejsce w moim ogrodzie.
Też mi się podoba, jeżeli będzie miała obfite kwitnienia, może stanowić konkurencję dla Rostock.
No i zaczyna się. Róże - odblaski, którym nie potrafię zrobić zdjęcia.
Ascot. Głęboka czerwień, sztywne pędy. Bardzo obiecująca i w moim typie.
Pierwszy rok w ogrodzie, urzekła mnie z kretesem.
Nowość w ogrodzie, kolor zdecydowanie bardziej wiśniowy...
To jedna z róż, która mocno ucierpiała w akcji "opryski". Część pędów ocalała i zaczyna kwitnąć...
Kolor oczywiście nie ten. To dublerka utraconej Ingrid Bergmann...
Pokazywanie róż bez niej byłoby nieporozumieniem...
One też są warte uwiecznienia.
Ładne pięterko się zrobiło.
Zaczynają kwitnąć hortensje ogrodowe. Aż trudno mi uwierzyć, że one kwitną w moim ogrodzie.
Dalie ożywiają rabatę po przekwitnięciu piwonii...
I lilie, najliczniejsza grupa kwiatów w ogrodzie.
To by było na tyle.
