Witajcie - po przerwie. Nie mogę wyleźć z papierów

... Choć poniedziałek i wtorek spędziłam bardzo pożytecznie w Warszawie. Jeszcze sobie pluję w brodę, że nie wzięłam aparatu - byłyby fantastyczne foty biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. Wyobraźcie sobie, że na dachu gmaszyska urządzono ogród! Biblioteka obrośnięta pnączami, otoczenie też ładnie zagospodarowane. Jak to powiedział Cyceron :
Człowiekowi do szczęścia potrzeba ogrodu i biblioteki - tam wszystko na miejscu

. Super!
Na marginesie -
czy nasiona powojników wymagają stratyfikacji?
W ogrodzie kwitną goryczki, zawilce, zimowity, róże (ponowne kwitnienie), niedobitki bodziszków i astry - foty wieczór. Ktoś lub coś utrącił pąki białemu zawilcowi - jestem niepocieszona

... Zaczęła za to kwitnąć datura - przynajmniej jedną roślinę trzeba mieć dla tego boskiego zapachu. Gieniu - jeszcze raz ciumaski!!!
Kret nieprzerwanie atakuje.
Poza tym Bea jest na badaniach (pełna diagnostyka alergiczno-laryngologiczna) - podobno prawie się poryczała, bo uczulenie na kota nie przeszło...