Witam serdecznie
Przez te upały i suszę dopadła mnie jakaś niemoc do pisania.
Prawie co wieczór się zbierałam ale weny nie było.
Do tego ciągłe podlewanie, chociażby tylko samych donic .
Mam wrażenie, że mam coraz dłuższe ręce a krótsze nogi.
Korzystam z zebranej deszczówki a to wiąże się raczej z noszeniem konewek.
Dzisiaj mobilizuję siły i postaram się odpowiedzieć na wszystkie posty.
Miło mi gościć tyle sympatycznych osób.
Dziękuję, że wpisujecie się tutaj, chwalicie a przez to motywujecie mnie do pracy.
A w ogrodzie , jak to w ogrodzie, ciut sukcesów i więcej porażek.
Pomidorki koktajlowe , owszem obrodziły. Jednak okazało się, że mają strasznie twardą skórkę.
Te, które już dojrzały zostały przerobione na zupkę krem pomidorowy.
Fasolka za to okazała się bardzo smaczna, jednak zbiory są skromne, ledwo w tydzień zbieram na jeden obiad dla rodzinki.
Mam za mało krzaczków. Musiałabym mieć większy zagonek.
Róże , chyba przez tę suszę łapią jakieś plamki, grasują na niektórych jakieś małe gąsienice.
Zbieram to to ale i tak, nie wiadomo skąd pojawiają się nowe.
Nie robiłam żadnych oprysków na robactwo ani na choroby grzybowe.
W miarę możliwości podlewam, dawałam nawozy ale bez przesady.
Podobno ogród ma dojść do takiego stanu, by sobie z tymi przypadłościami radzić.
Na razie zauważyłam, że miałam niewiele mszyc.
Tylko ślimaków bywa sporo. Chyba mają u mnie dobre warunki do namnażania się.
Koty ślimaków jeść nie chcą , za to kotka łapie wszystko, co się rusza, żaby też.
Tyle nowinek z ogrodu, więcej wizyt dzików nie było, jak na razie.
Aniu Annes 77
Te wielkie róże rzeczywiście dają pokaz kwitnienia.
Szkoda, że w większości kwitną tylko raz w sezonie.
Po takim rozkwicie mam w ogrodzie całe dywany płatków i tylko kosiarką można je zebrać.
Do kompletu niektórym różom dodałam powojniki. Jednak tylko niektóre sobie radzą.
Na pewno łatwiej pielęgnować i uporządkować te zwykłe róże rabatowe.
Takie też mam, ale jednak chyba więcej frajdy dają mi te olbrzymki.
Szkoda, że nasze ogrody tak wysychają. Może na południu kraju było więcej deszczów.
U nas trochę popadało a zaraz wiatry wszystko skutecznie wysuszały.
Tylko wiosna była u nas dość deszczowa ale za to też zimna.
Myślę, że z kolejnymi sezonami i Twoje pustynniki nabiorą objętości i wzrostu.
Moje dopiero po trzech sezonach dały taki pokaz.
Przesyłam pozdrowienia , życzę dobrej pogody i miłych dni w ogrodzie.
Dalia "Arabian Night"
Karolu
Wiśnia Kanzan na pewno potrzebuje dużo miejsca. Swoją posadziłam, chyba za blisko domu.
Dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, co z tego wyrośnie, ale było już za późno na zmianę.
Trudno, niech sobie rośnie, póki się mieści a później to się okaże, co można z nią zrobić.
Tak, te lilie martagonki , to mam z własnych wysiewów. Najpierw nabyłam jedną cebulkę, dość mikrą.
Na szczęście , po kilku latach zakwitła, zawiązały się nasionka i te wysiałam.
Najpierw do doniczek, które trzymałam w ziemi w ogrodzie, by mi się nie zapodziały.
Po roku , może dwóch przepikowałam większe siewki do kolejnych doniczek i dopiero, jak już
były dość duże przesadziłam do ziemi. Teraz mam kolory białe i takie różowe.
Niestety po jakimś czasie zaginęła mi cebulka macierzysta.
Róża 'Bleu Magenta' kwitnie tylko raz w sezonie ale jak widać dość obficie.
Niby są takie, które powtarzają kwitnienie ale w moim klimacie tylko pierwsze bywa obfite a to drugie już byle jakie.
Dalia "Gallery Art Nouveau" oraz "Black Touch"
Ewelinko
Ty też masz sporo takich róż olbrzymek. W Twoim klimacie na pewno jest im lepiej , bo cieplej.
I pewnie ziemię też masz łatwiejszą w uprawie.
Widzę to po Twoich roślinach, które pięknie Ci rosną.
Za kilka lat Kanzan będzie u Ciebie pięknym drzewem i na pewno będziesz się cieszyć jego pełnymi różowymi kwiatkami.
Niestety , deszcz to ostatnio rarytas . Często prognozy pokazują opady a tu spadnie kilka kropel, wiatr chmury przegoni i po deszczu.
Człowiek czeka, bo ma padać ale mija dzień, tydzień i takie to mamy opady. A rośliny schną.
Łapiesz za wąż, podlewasz i już następnego dnia spadnie łaskawie to, co wylałaś wcześniej.
Też pozdrawiam i życzę porządnego deszczu do podlania ogrodu.
Dalia Nn i "Black Touch"
Wandeczko
Na pustynniki to się uparłam. Posadziłam je w przepuszczalnej glebie w ogrodzie, podlewałam, pilnowałam, czy wschodzą.
Pokazały się , takie mikrusy, szczypiorki.
Następnego roku znowu to samo, chodziłam koło nich i znowu się pokazały , już lepsze kępy.
A jedna z nich wypuściła jakiś rachityczny pęd kwiatowy, który szybko zdechł.
I dopiero w tym roku okazało się, że obie sadzonki już na tyle okrzepły, że jedna wydała jeden duży i silny pęd
a druga wydała ich aż trzy, trochę , mniejsze ale zakwitły też trochę później.
Już jesienią poprzedniego roku posadziłam dwie następne sadzonki ale pokazała się tylko jedna i taki właśnie szczypiorek.
Po drugiej nie ma śladu, może już wcześniej ją coś wyżarło?
Liliowce
Aniu anabuko 1
Dzięki za miłe słowa o moich roślinkach.
O pustynnikach napisałam w odpowiedzi dla Wandeczki, post wyżej.
Posadziłam dwie sztuki, jedna z nich się chyba podzieliła na cztery kępy i trzy z nich wydały pędy kwiatowe.
Druga jest mocną pojedynczą rośliną i ta zakwitła jednym mocnym pędem.
Buziaczki dla Ciebie
Lilia biała i liliowiec
Stasieńko
Dzięki za słowa uznania dla moich pustynników.
Nawet nie wyobrażasz sobie, jaka byłam z nich dumna. Dały mi tyle frajdy i satysfakcji swoimi kwitnieniami,
że inne porażki tak mnie nie zdołowały. Szkoda, że straciłaś swoją "Igłę Kleopatry".
Pustynniki potrzebują trochę wilgoci ale gleba musi być przepuszczalna. Moje akurat w takiej rosną.
Współczuję Ci nadmiaru wody, szkoda podziurawionych roślin.
Ślimaki u mnie też brylują, niestety. Mimo suszy mają chyba swoje wilgotne miejsca i wieczorem widzę,
jak wyłażą na rabaty, zwłaszcza te golasy. Ale winniczki też się trafiają.
Szkoda, że nie przepadam za nimi, byłoby co pojeść.
Tobie też ślę pozdrowienia i życzę dobrej pogody dla ogrodu.
Jeszcze raz pustynniki
Dorotko
Na szczęście locha pomogła dostać się do mojego ogrodu swoim maluchom.
Być może to one właśnie gustują w cebulach tulipanów.
Gdyby to były większe osobniki, to pewnie obraz szkód byłby bardziej tragiczny.
Te "Twoje " dziki są rzeczywiście bezczelne. Może być niebezpiecznie, zwłaszcza wieczorem.
Na taki pokaz kwitnienia pustynników czekałam chyba trzy sezony.
Wiąz Geisha kupiłam dawno temu jako maleńką roślinkę.
Najpierw rósł sobie jak taka kępka zielonkawych , biało obrzeżonych ząbkowanych listeczków, na skalniaczku.
Po jakimś czasie zaczął rosnąć w górę i niestety od dołu podmarzał i zasychał.
Musiałam go podcinać , aż wyprowadziłam go na takie drzewko, wygląda, jakby był szczepiony na pniu.
Latem szybko wypuszcza długie pędy z zielonymi liśćmi i muszę go przycinać.
To pobudza go do wypuszczania młodych przyrostów z takimi charakterystycznymi dla niego listeczkami.
Nie mam pojęcia, jak duży by urósł. Gdybym go nie przycinała, to by się pewnie bardzo rozhulał.
A na tym, co pozostało ze skalniaczka nie ma dla wielkiego drzewa miejsca.
Teraz znowu czekam na deszcz. Straszą nim już od tygodni, coś tam kapnie i znowu nic.
Jukka karolińska
cdn.....