Aniu bardzo się ciesze, że wkleiłaś ten link, bo sama z ciekawością poczytałam

Nie wiem, co w tym roku zrobić z wielką donicą, już myślałam o jakiejś hortensji albo azalii, ale może by w nią wsadzić batat?

Ciekawa jestem, czy da się znaleźć taki czerwony w sklepie, taki który puści fioletowe liście, bo widziałam takie na zdjęciach, ale nie mam pojęcia jakiej bulwy szukać dla takiego efektu, no i czy to już nie za późno

W ogóle chyba za rzadko zaglądam na Twojego bloga, a tam tyle zdjęć, opisów, tyle wiedzy
Błagam, nie życz mi wyrównania deszczu z zeszłego roku, bo będę tu miała w sierpniu pustynię

Natomiast Tobie jak najbardziej, deszczyk się jakiś w tym sezonie należy
A propos okazów fioletowych, miałam fioletowy groszek i marchew w tym roku (prócz innych różności, rzodkiewek, kalarep, sałat, pomidorów, papryk, oberżyn, fasolki, itd) i wiele osób o tej marchwi i groszku źle się wypowiadało

Ale mi marchew ogromnie smakowała, było może mało soczysta, ale trwała, jędrna, słodziutka i bardzo marchewkowa, i taka nienapompowana wodą. Tak samo groszek, niesłodki, owszem, ale taki fajny warzywny smak miał. No i mi go Natalka nie wyrywała z rąk, bo ten słodki jej smakował bardziej : ) Wczoraj z niego zrobiłam zupę-krem, to te wszystkie słodkie groszki mogą się schować

Miałam też brukselkę fioletową wysianą, ale rosła sobie na rozsadniku i nim przyszedł czas sadzenia, zjadły ją robale i odpuściłam sobie w tym roku brukselkę...
To były ostatnie chwile jej świetności, a potem w moment liście zmieniły się w sito
Madzia dla mnie-są piękne, u siebie je eksponuję, nie ukrywam w kącie, ale każdy może lubić, co chce

Dla mnie to nawet niektóre chwasty są ładne, jak kwitną
Natalko dziękuję

Tobie też życzę owocnego sezonu

Żeby Ci ogród dostarczał masę inspiracji
Anidko cieszę się, że i Ty tak myślisz

Prawda, te ciepłoluby jakoś sobie u mnie radzą, ale staram się zbytnio do nich nie przywiązywać, bo niektóre to nie są tak do końca drzewa do naszego klimatu

Np morela - może rosnąć, owocować kilka lat, ale w końcu przemarznie i traktuję ją jako coś tymczasowego. Jej nawet u nas nie można na dobrą sprawę bezpiecznie przyciąć

Poczytałam, przemyślałam i takie wolę mieć podejście, w końcu zimno jej dokuczy, a wtedy choroby ją wygryzą. Natomiast winogrona jak najbardziej, rosną ładnie i zdrowo - póki co. A w tym roku jedną odmianę zamierzam ukorzenić ze sztobrów i rozsadzić, bo się sprawdziła jako deserowa (ta czerwona, o dużych jagodach).
Iwciu do mnie też te czereśnie mówią- zjedz mnie : )
Nie sadziłam tych drzewek, były tu już jak kupiliśmy dom, owocują trzeci rok (morele, czereśnie i śliwy). Jak tu zamieszkałam, to nawet nie wiedziałam, co to jest, te badylki. Były posadzone jesienią albo poprzednią wiosną, a my w lutym kolejnego roku już się wprowadzaliśmy. Miałam tylko etykietkę od moreli z nazwą Early Orange, ale żeby było zabawniej, odmiana chyba jest pomylona, bo koło mnie nikt moreli nie ma, a ona owocuje pięknie. Musi być w 100% samopylna, czyli mam coś innego, bo Early Orange tylko częściowo sama się zapyla
Czereśnie, jak tak teraz liczę, mogą mieć z 6 lat. To zdjęcie z 2015, trzeba wysilać wzrok, żeby dojrzeć badylki w kątach ogrodu-to są moje czereśnie.
A to zdjęcie pozwolę sobie przypomnieć, choć już je wklejałam- tak żeby było wiadomo, gdzie szukać w ogóle tych drzewek.
Jedną ktoś mi tu na forum zidentyfikował jako Summit, a reszta jest niewiadomą, na pewno są skarlone i nie były prowadzone, więc mają nieformowaną koronę i dość nisko pierwsze gałęzie. Przy wszystkich wadach tego, że rosły dziko, ma to jedną zaletę- w czerwcu siadamy pod drzewkiem i czereśnie są na wyciągnięcie ręki

Dosłownie...
Trzeba jednak mieć szczęście, żeby się załapać na miejsce
Chciałam kiedyś napisać osobno o tych moich drzewkach owocowych, ale jak mnie dziś dziewczyny sprowokowałyście, to może sobie to zostawię na kolejny rok, jak się nazbiera "materiału" z drzewek, które już sama sadziłam ;)
CDN.