Witam.
Obiecałam, że odezwę się w niedzielę, ale wizyta wnuczka okazała się troszkę

dłuższa. Wczoraj napisałam się okrutnie i wystarczył jeden nieostrożny ruch, aby wszystko poooleciałooo, gdzieś..... hen
Mam nadzieję, że dzisiaj się uda
Jadziu też właśnie mam ten problem, Reine tak się rozepchnęła, że zupełnie przydusiła Rhapsody. Miałam ją jesienią przesadzić, ale nic z tego nie wyszło. Czekają mnie w ogrodzie prawdopodobnie większe roszady, więc dałam spokój.
W tym roku wszystko się wyjaśni i będę wiedziała co dalej z nią zrobić, zresztą nie tylko z nią. Póki co dostały jesienią spory zastrzyk kompostu i czekają do wiosny.
Wandziu, nic się nie stało, ja sam gubię się w tych wszystkich nazwach, szczególnie jak dopiero zaczynam przygodę z nowymi roślinami.
Jak weszłam na stronę szkółki z clematisami, to przecierałam oczy ze zdumienia, że tyle jest odmian. Co jedna to piękniejsza i wybierz tu człowieku coś dla siebie. Dobrze, że możemy korzystać z wiedzy koleżanek i kolegów z formu, których pozdrawiam i dziękuję
za pomoc. To chodzące encyklopedie
Nevada osiąga spore rozmiary, pięknie rozkłada swoje długaśne pędy więc trzeba zostawić jej trochę przestrzeni. U mnie są upchnięte jak śledzie w beczce i muszę je trzymać w ryzach, bo zajęłyby dużo większą powierzchnię niż im przeznaczyłam.
Zarówno Nevada jak i M.Hilling powtarzają kwitnienie, ale znacznie słabiej. W ubiegłym roku, po długiej suszy zachowały się jak rośliny z tropików. Po sierpniowych opadach zaczęły wiązać pąki i kwitły, znacznie skromniej, ale do samych przymrozków.
W 2015r, jesienią kwitnienie było słabsze niż w tym samym czasie w roku ubiegłym.
To są zdjęcia z września
Wielkość kwiatów nie zmieniła się, przez cały sezon pozostają duże i nic a nic nie tracą ze swojej atrakcyjności, nie są wrażliwe na opady. Jednym słowem same zalety
Joasiu, mój Flammentanz, to jedna z pierwszych róż posadzonych w ogrodzie. Niestety w tamtych latach miałam tylko róże wielkokwiatowe i wszystkie traktowałam tak samo, czyli cięłam wiosną króciutko. Nic więc dziwnego, że nie kwitła. Pani, od której ja kupowałam, nie powiedziała jak ją traktować a ja nie miałam zielonego pojęcia, że róże mogą kwitnąć raz w sezonie. A to, że inaczej się je prowadzi, tego już nie ogarniałam. Na szczęście nie wyrzucam z ogrodu roślin. Kiedy przyszedł czas budowy i na moje i jej szczęście zapomniałam o niej i F,Juranville zaskoczyła mnie totalnie swoim wiosennym kwitnieniem.
Później przewertowałam, wiele pism i książek a teraz czerpię również wiedzę od forumowiczów i powiem, że jestem na dobrej drodze, by już nie okaleczać swoich roślin w ogrodzie
Przepis piszesz, trudno powiedzieć, wszystkie traktuję jednakowo, dostają nawozy zarówno naturalne jak i sztuczne, chociaż ostatnio więcej stosuje naturalnych /obornik granulowany/. Staram się podlewać gnojowicą z pokrzyw, szczególnie wiosną dostają specjalny nawóz dla róż/Biopon/. No i oczywiście staram się podlewać, bo to chyba najważniejsze. Reszta w dużej mierze zależy od danej odmiany. Flammentanz, z tego co czytam i widzę to należy do obficie kwitnących
To zdjęcia z 2015r. Pierwsza zaczyna F,Juranville, a kończy Flammentanz
Szkoda, że takie obrazki nie trwają dłużej, ale i tak warto je mieć w ogrodzie
Basiu oczywiście, że powtarza, ale zawsze to pierwsze kwitnienie jest ładniejsze, natomiast kwiaty chyba ładniej się wybarwiają jesienią. Podobno efekt ten można poprawić dodając żelazo w postaci schelatowanej /Florovit- nawóz mikroelementy/. Sama muszę się za nim rozejrzeć.
Zdjęcie z 2016 i 2015 roku
W tym roku obsypie się cudnymi i pachnącymi kwiatami zobaczysz

. Będziesz nią zauroczona
