Dziękować, dziękować, dziękować!
Henryku - bardzo dziękuję za miłe słowa, tak, podbudowujące. Co do hoi, ja też wolałam te wielkolistne, jednak.. No jak to hoje, albo się podobają liście, a u innych kwiaty, to mam co mam. Gatunek macgillivrayi to w ogóle mój konik, podobnie jak onychoides czy imperialis - z tych chyba bym chciała mieć wszystkie

Ale niech tylko rosną, to i będą u Ciebie
Jacku - nie tyle zapomniałam, co u mnie dzień bez przeglądania co na forum to dzień stracony

Nie zawsze jest czas odpisać, a i nie zawsze też umiem coś sensownego powiedzieć. Co do rarytaśnych - to chyba Eintein zauważył, że wiele osób uważa, że czegoś nie da się zrobić. Przychodzi taki jeden, co o tym nie wie - i robi! Podobnie jest z hojami - dla niektórych jednak taka była rarytasik, cudo, chuchane i dmuchane - i nie rośnie. Ja nie wiedziałam, że trzeba tak chuchać i dmuchać, i u mnie rośnie

Także to bardzo sporna kwestia, ale fakt, jest kilka powszechnie uznawanych za trudne i rzadkie w kolekcjach. Ja jednak zdecydowanie większość mam tych zwyczajnych, ale ślicznych. Dla mnie.
Basiu - absolutnie nie zamierzam!

Ani być potentatem, ani mieć ich jak najwięcej
Ale gdybyśmy tak serio rozważali, to już
Henryk doskonale podkreślił ten fakt od stron ekonomicznej, ale jest jeszcze jeden czynnik: u mnie hoje są po prostu pięknymi pokojowymi roślinkami. Cudownym elementem wyposażenia wnętrza. Z dodatkowym bonusem gdy zakwitną, natomiast niezmienną miłością pozostaje roślinność Madagaskaru. Jeśli bym kiedyś miała i kupę pieniędzy, i miejsce, rozszerzałabym przede wszystkim roślinność Wyspy. Ale jak to ślicznie nazwałaś potentatem nie będę nigdy, bo w większości wszystko, co robi się zawodowo, przestaje cieszyć po jakimś czasie.
Henryku - ja też znam kilka osób - choćby odwiedzaną niedawno przez Waszą grupę Dagmarę - która ma "ileśsetkowe" ilości tych roślin. Na naszym forum są osoby, które mają ich również pełne oranżerie, a u mnie są te, które mogłam, i które chciałam mieć. I które po prostu bardzo lubię. I bardzo chciałabym, aby rosły zdrowo, bo niektóre zachwycają liśćmi, inne kwiatami, i są po prostu czymś wyjątkowym.
Na dowód pokażę Wam - i opowiem - historię roślinki. Przy zamówieniu bardzo się spieszyłam, by odesłać jeszcze przed piętnastą priorytetem paczki do Dziewczyn, z którymi realizowałyśmy to zamówienie. Kiedy zamieszanie minęło, zaczęłam układać te hoje okazało się, że jedna się zagubiła. Akurat ta z tych droższych, ta z "najulubieńszych". Pytam, sprawdzam, Tajlandia przysyła zdjęcia, że była wysłana, a ja po prostu z braku czasu nie rozpakowywałam całości, tylko po nazwówkach pakowałam co dla kogo. I ta akurat nazwówki nie miała, i szczęściem była
"wemchu" razem z inną, odesłaną. Dziś ta sierotka trafiła do mnie i już siedzi w swoim towarzystwie. Nazywa się bardzo wdzięcznie:
hoja onychoides II 'Venus"
A żeby maleństwo samo nie podróżowało, dostałam jeszcze w prezencie
hoja mindorensis pink:
I teraz mam komplet
Moniko - i to zdanie niech będzie najważniejsze na teraz. Niech rosną i nabierają sił, a jak pokażą jak kwitną, to i wielu z Was odkryje je albo na nowo, albo całkiem
Iwonko - patyczaków to i ja nie rozumiem, ale mam trochę. Hoje jednak są bardziej wyraziste
Lucynko - wiedziałam, że wyłapiesz tę nazwę

Niech i moje
koty niekoniecznie na balu mają jakąś radochę
Zuza - dzięki bardzo! No ja mam szczęście z drugim balkonem, gdzie zielone stoją, i rzadko tam zaglądam, to i poprzeciskać się mogę, ale ograniczenie miejsca i mnie czeka w końcu... Regału nie rozbiorę

Ale jeśli to wszystko co robisz ma dać więcej luzu roślinko, to z pewnością warto.
No to teraz raz jeszcze proszę, abyście trzymali kciuki za hoje, niech rosną i przybierają na wadze i wzroście.
Czas zmienić temat.
Początek tego wątku pokazał nowości, które ciągle są dla mnie zagadką, ale potraktowałam je jak wyzwanie i jakoś sobie radzę. Teraz doszło kolejne cudo... Kochani, z wielką radością przedstawiam Wam kolejny endemit Madagaskaru -
Angraecum magdalenae - orchidea, która występuje w prowincjach Antananarivo, Antsiranana, Fianarantsoa, gdzie rośnie na wysokościach 1700 - 2000 m, w warunkach pół -ziemnych, w wielkich koloniach na wielkich głazach, w szczelinach z próchnicą i ściółką. W naturze są częściowo zacienione przez małe drzewa, ale nasze słońce jej nie szkodzi i podobno może stać w pełnym, ja jednak trzymam ją na razie z reszta rodzinki. Śliczność, tak wygląda:
Mam nadzieję, że się spodobała. Dla mnie cudo i bardzo jestem wdzięczna mojemu M, że ją mam...
Cudowne zakończenie sezonu zakupowego.
Jak zawsze dziękuję Wam cieplutko za wizyty!