DecoY pisze:Ludzi którzy wycinają drzewa "bo mu nie pasuje" to ułamek promila drzew. Myślisz że ktoś z piłą biega po lesie dla przyjemności ?. Co ciekawe, w lasach tzw państwowych wycinki przeprowadza się cały rok

. To jakoś nikomu nie przeszkadza.
Problem wycinki nie dotyczy lasów. Lasy państwowy czy prywatny rządzi się ustawą o lasach. Lasy mają pracowników wykształconych w kierunku leśnym. Firma Lasy Państwowe nie tylko wycina ale też sadzi las i kształtuje go wg najlepszej dostępnej wiedzy.
Co do Kowalskiego - zajmuję się tym tematem zawodowo. I w wielu miejscach drzewo leci dla przyjemności bo "przeszkadzało". Wczoraj właśnie powalono u mnie przepiękną lipę o obwodzie 3m, tylko dlatego że przeszkadzała w postawieniu płotu, gdyż wchodziła 0,5m w linii tego ogrodzenia. A teraz się okazuje, że nawet nie rosła na jego gruncie, tylko mu się tak wydawało. Jak były decyzje, te kwestie były sprawdzane.
Na terenach rekreacyjnych ludzie w dużej mierze tną, bo "im się wydaje" że drzewo jest niebezpieczne, często jest bo się "przechyliło". - nie znają powodu, ale czują się zagrożeni. TO im wystarcza, choć żadnego zagrożenia nie ma, a drzewo poszło tylko bardziej do światła i to nieznacznie.
Inna sprawa, na kupywali działki 200 m2 z mały domkiem - bo ponoć więcej nie potrzebuje. Dziś jęczą że miejsca nie mają. Niedawno ten domek rozbudowali o taras. Zasada była, ze samochody stawiasz na parkingu. Dziś, są usuwane jedyne pozostałe drzewa, bo nie ma jak wjechać samochodem na działkę.
Ktoś inny kupił dużą działkę na terenie w pełni zadrzewionym, a dziś wyciął wszystkie drzewa bo mógl. A po co? Sam jeszcze nie wie, ale zrobił bo mu sosny nie pasują. Solennie obiecał że na pewno coś nasadzi, jak mówił "jakieś tuje, czy wierzby ozdobne"

- w terenie o charakterze leśnym.
Działek nie zadrzewionych, też było sporo, ale tam mu bylo "za daleko" (500m). Ludzie nakupili działki w terenie o charakterze lasu, bo tak tu pięknie. A dziś Ci sami ludzi wycinają ile się da, bo im te drzewa przeszkadzają, bo liście lecą, igliwie i trzeba sprzątać. To jakiś obłed. Stawiają płoty, robią miejsca na dwa samochody - bo oczywiście każdy ma jakiego busa, albo jakieś inne duze auto - no i jeździ sam, a żona przecież też przyjedzie swoim autem.
Ludzie żądają kształtowania im wspólnej przestrzeni, bo nie może być tak że sasiad robi co chce i powoduje u niego zmiany, ale On to jest zawsze "inna sprawa". I obydwie strony mają rację. Jeśli doprowadzimy do pełnego wolnoć Tomku w swoim domku, wygra zawsze bogatszy, agresywniejszy. Bo kto tego maluczkiego będzie chronił i jego potrzeby?