Witajcie nocna już porą..
Siedzieliśmy z Mężem i nie mogliśmy się nagadać- dawno nie mieliśmy tak udanego dnia..
Mimo codziennych spraw ciągle cieniem kładły się na nas kwestie budowalne, które były w zawieszeniu.. Wszyscy tu żyją Świętami- ja oczywiście też biegałam i szukałam prezentów, rozglądam się już za choinką, planowałam z Mamą potrawy- jednak w wieczornych rozmowach powracały niedokończone tematy i zmagania z ekipami, a przede wszystkim nerwy- czy uda się wszystko doprowadzić do końca.. Mnie to wszystko jakoś stresuje i gryzie, jak jest niezałatwione- siedzę i rozmyślam- czy się uda, a kiedy, a jak się nie uda to co.. Mówię sobie czasem
go with the flow, ale nie zawsze sie udaje..
Dziś udało się nam wyegzekwować zobowiązanie od wykonawcy, że dokończy prace hydrauliczne- od 2 miesięcy mieliśmy problem w znalezieniu hydraulika, który podłączy piec i zepnie całą podłogówkę- którą rozgrzebał poprzedni hydraulik wykonawcy, za co wziął niemałe pieniądze po czym nie odbierał tel ani od nas ani od niego.. Wreszcie znalazł się sensowny człowiek a nasz wykonawca z nim dziś doszedł do porozumienia finansowego i wszystko będzie się robiło w sobotę.
Firma wod-kan, która robiła przyłącza, polecona przez gminę.. Rozgrzebali nam miesiąc temu drogę tak, że ani dojechać ani dojść się nie da, toniemy w błocie a ja ostatnio miałam chwilę grozy bo pojechałam sama na działkę i myślałam już, że będę dzwonić po pomoc drogową..
Mąż był dziś w gminie- pokazał zdjęcia drogi przed pracami ziemnymi i stan obecny- władze gminy stanęły na wysokości zadania. Skontaktowali się z wykonawcą zalecając mu pilne doprowadzenie drogi gminnej do użytku, obiecali wspomóc budulcem do utwardzenia.. i będzie utwardzanie w piątek i sobotę.
U nas na osiedlu asfalt, ale ostatni odcinek 30 metrów jeszcze nie ma asfaltu, bo zaledwie 2 tyg temu zakończył się etap mediów.. stąd nasze kłopoty, jako mieszkańców końca osiedla. Razem z nami są jeszcze 2 domy- ale w jednym sąsiad zapracowany, i ma samochód terenowy więc sobie radzi

chociaż Żonę jego ktoś musiał wypychać z błota..

W drugim sąsiedzi muszą zamieszkać do końca roku- są w szaleństwie wykończeniówki panicznej- więc nawet nie wiedzą jak się nazywają- o walce w gminie nawet nie myślą..
Mnie to stresowało najbardziej bo często jeżdżę tam sama spotkać się z jakimś wykonawcą.
Może to brzmi prozaicznie- ale ja wyjeżdżając z domu na działkę całą drogę miałam podświadome nerwy- że znów muszę tam jechać, że nie mam sie tam jak dostać.. Drogę mieliśmy do tej pory pięknie utwardzoną i żaden deszcz nas nie ruszał- a to co nam zafundował wod-kan po prostu mnie przeraziło i kosztowało dużo nerwów.
Jak Mąż zadzwonił z gminy, że wójt zdyscyplinował wykonawce i zobowiązał do pilnego naprawienia szkody- kamień z serca!
Jest szansa na pewne zmiany zawodowe u Męża wiosną, jedna sprawa okołozawodowa czeka na mam nadzieję pozytywne rozwiązanie też wiosną- ale o tym cicho..sza.. żeby nie zapeszyć tfutfutfu
No i same powiedzcie- jak się nie cieszyć z takiego poniedziałku. Ja jestem przeszczęśliwa. Jest sporo różnych drobiazgów, które martwią- jednak mnie drobiazgi na dłuższą metę nie wyprowadzają z równowagi- jednak to były dla mnie duże sprawy, ciągnące się za nami długo.. Zagadałam Was tu okropnie swoimi sprawami- ale radość mnie rozpiera!
Agnieszko aage, pięknie powiedziane! To opis mojego dzisiejszego dnia
Gosiu Margo, pomysł się podoba bardzo, ale boję się róż!
Na razie mam plan u Mamy na rabatę przy magnolii i tam na życzenie Mamy zaplanowałam róże okrywowe np The Fairy czy Lovely Fairy.. U siebie jakoś nie miałam odwagi, zwłaszcza na "prawdziwą" różę.. Oglądając Wasze zdjęcia podziwiam ich piękno, ale ciągle mam wątpliwości..
Szałwia bardzo mi się podoba- zwłaszcza kolor kwiatów mój ulubiony

.. Powiedz tylko- bo nigdy nie miałam szałwi, czy to nie jest tak, że ona kwitnie np w czerwcu, po przekwitnięciu trzeba w lipcu ściąć całą kępę i dopiero w sierpniu znów odrasta i kwitnie.. Zupełnie nie mam wyobrażenia o jej wyglądzie w trakcie sezonu i nie wiem, czy umiałabym o nią zadbać.
Wysoko mi poprzeczkę ustawiasz!
Ja na razie jestem na etapie samozajmujących się sobą host, żurawek, a Uli rady nt cięcia iglaków troszkę mnie przeraziły- ja dopiero od niedawna z sekatorem podchodzę do liściastych..
A propos rabat różanych i kompozycji- Tata mój miał 3 rabaty z różami- czerwonymi, o pełnych kwiatach. Babcia, która z nami mieszkała- Mama Taty- zawzięcie w rabatach siała Tacie koperek

Ja koperek zawsze lubiłam to wchodziłam w rabaty i skubałam sobie koperek prosto z gałązek i jadłam na ogródku (miałam kilka lat wtedy)- Tata był mniej szczęśliwy
Igo, witam CIę po dłuższej nieobecności.

Jak widzisz powyżej- u mnie wiele się dzieje, co ma mało wspólnego ze Świętami. Oczywiście siedzę z Mamą i omawiamy świąteczne menu, planujemy strategicznie zakupy, ale sporo srok za ogon muszę łapać jednocześnie i bardzo się cieszę, jak coś się uda zamknąć pozytywnie.
Ja na forum oczopląsu dostaję- od roku kręciłam się w poszukiwaniu jakiś traw do ogródka, bez większego pomysłu, a już w pierwszych dniach tutaj wpadł mi do głowy pomysł na całą rabatę.
Po oglądaniu ogrodów forumowych poleciałam do ogrodniczego i kupiłam ostatnie 5 lilii, jakie mieli i już rosną pierwsze lilie- a nigdy się za nie nie brałam z braku odwagi..
U
Ani sweety rozglądam się za chryzantemami zimującymi w gruncie, planuję przerobić kawałek pagórka zgodnie z radami
Ursulki.. Jak zwiedzam forumowe wątki to WSZYSTKO mi się podoba, tylko metrażu brakuje
Róże to mój ostatni bastion
Mąż Twój mówi, że ledowe na baterie nie przetrzymają- szkoda! Ja tu na FO dowiedziałam się, że takie coś w ogóle istnieje i bardzo chciałabym mieć.. Podziel się koniecznie doświadczeniem po sezonie!
Przypomniałaś mi jednocześnie, że nie odpaliłam światełek na bukszpanie- kurcze, w domu nikt mi nie przypomniał..
W ogóle w naszej okolicy jakoś mało światełek- rok temu ja w połowie grudnia zapaliłam jako pierwsza i powoli zebrało się kilka kolejnych domów. W tym roku wszyscy chyba zaspali- może to brak śniegu uśpił czujność..?
Zmykam do spania bo od rana czeka mnie bieganie po mieście w sprawach wykończeniówki, po południu praca, a Mama dziś się już pytała, kiedy Ją do sklepu na zakupy zawiozę- a czas jakby ostatnio przyspieszył jakoś..
Z mojego postu wynika, że większośc marnuję na gadanie- ale ja się pytam, gdzie jest reszta..
