Ja powiem z doświadczenia, że trzeba im coś osłoniętego od wiatru. Te co nie zdążyły zawiązać były w "szczerym polu" i w maju (było w zeszłym roku zimno) przez to długo stały, nie rosnąc. Dopiero jak się cieplej zrobiło zaczęły szaleć (się długie porobiły), ale to już było za późno. Teraz planuję, że je wsadzę tak, aby od północy były osłonięte (dom, drzewa), a od południa miały sporo słońca. No i siać będę szybciej do doniczek niż pisało na opakowaniu, bo w maju to maluchy były (podczas kiełkowania miały problem zrzucić łupinkę nasiona, długo wychodziły), pewnie też je za głęboko posiałam wrrrr. Ale na błędach się człowiek uczy.
Zjedzenie to jest problem, wiadomo przecież że dopóki cały to można przechowywać ale takie zjadanie po kawału jest niemożliwe z gigantem bo nim to się stanie to się zepsuje. Może rodzinę, przyjaciół i sąsiadów zaprosić na degustacje hah
Był by niezły bałagan. Jakiś konkretny długi nóż rzeźnicki albo ręczna piłka do drewna i każdy by sobie poradził. Myślę że prędzej czy później ktoś z forum się podejmie hodowli, ja na razie skupie się na takich 'normlanych' arbuzach a za parę lat kto wie.
Zwykle piszą tu że po 2 na roślinę widziałem też że niektórzy mieli 4 ale to pewnie jest max. Zależy na pewno od odmiany i jak duża roślina nam wyrośnie, bo arbuzy lubią mieć małe listki, mój w tym roku nie miał większych niż dłoń jak zaczął wiązać owoce.
Hah zemnie żaden hodowca arbuzów miałem mnóstwo ale w domu a po wsadzeniu do ogrodu w kwietnu poumierały jedna się obroniła ale arbuzów z tego nie było. W przyszłym roku będę mądrzejszy:)