Beatko, zdjęcia z własnej nieprzymuszonej woli za nic w świecie nie pokażę ;-)
Aha, jeśli
PanM mi to zrobi, to może sobie szukać żony ;-) żeby było jasne ;-))
Czyściutko kochana to było wczoraj jak skosiłam/odkurzyłam liście... przez noc nawiało ich multum
Na psa jeszcze za wcześnie - musi przejść przez fazę żółtych dredów, zanim wyłysieje ;-) <kurna, jakie ja głupoty gadam

>
Aniu, sporą porcję gałęzi i liści już spaliłam, ale wiatr jest teraz zbyt duży, by ryzykować zabawy z ogniem (mimo, że tak to lubię

). Tak czy inaczej, na grzywkę warto uważać
Julek, moja wyobraźnia też podmarznięta. Chwilowo przestałam nawet planować, wpadam powoli w ogrodową hibernację. Wstawiłam natomiast śledzie, zalałam się przy tym łzami - znak, że zima idzie i o jedzeniu człek myśli ;-))
Marysiu, a wiesz, że jeśli się uda, to sobie z
PanemM zrobimy kiełbaski na ognisku w sobotę

Brzózki jeszcze malownicze, bo całe w liściach lekko się przebarwiających... za miesiąc będzie już łyso
