Ewuś - ja nie mogę ani tego potwierdzić, ani zaprzeczyć...

Po prostu wszystko zależy od kondycji rośliny i warunków, jakie ma u hodowcy.
U mnie każda z nich ma "swoje" podłoże, wypróbowane na wiele sposobów. To z wierzchu to zeolit i lawa w dużej granulacji, co zabezpiecza roślinę przed infekcjami i na przykład nieproszonymi gośćmi, o których tak łatwo, gdy podłoże jest wilgotne i z wierzchu "gołe". W mniejszej granulacji jest ta mieszanka również w podłożu, dodatek piasku czyni je dodatkowo przepuszczalnym- ale nie za bardzo- a zeolit i lawa powodują, że składniki pokarmowe są regularnie dostarczane roślinie. Powoduje też brak konieczności aż tak częstego podlewania, w dodatku jak już leję, to w zmniejszonej dawce. To jednak wybór z wygody, bo ciągle - pewnie dlatego, że przyzwyczajona jestem do sucholubów - zapominam je częściej podlewać. Gdy były tylko w ziemi z perlitem i odrobiną piasku, też się trzymały dobrze, tyle że te kolorowe łatwiej przelać. Podobno, bo ja mam tendencję do przesuszania, ale tak czytałam, że właśnie to bywa problemem.
Ponadto wszystkie moje traktuję tak samo tyle, że te kolorowe mają większy dostęp do światła, zwłaszcza zimą. I kolorowe częściej pryskam, a tak poza tym są dla mnie bezproblemowe (jak na razie, odpukać). Prawdziwie czerwona królowa jedzie właśnie do mnie i niedługo powinnam ją już mieć i ciekawa jestem, czy będzie miała dla mnie jakieś specjalne wymagania - w końcu będzie to jej królewska Czerwona Mość, ale albo ona się dostosuje do reszty, albo będzie miała problem. Na początku pewnie jej trochę "napodogadzam", ale jak odetchnie po zmianie warunków, będzie musiała się dostosować.
Ewuś, jeśli masz jakieś pytania, naprawdę się nie kłopocz. Ja nie pretenduję do roli znawczyni tych roślin, absolutnie, ale jakieś tam doświadczenie z nimi mam i chętnie się podzielę tym, co już wiem na ich temat, także śmiało

Mnie szalenie cieszy, gdy ktoś się zainfekuje zarazą ode mnie
