Jest jeszcze sporo kuropatw ale trzymają się dalej od domostw i szlaków więc rzadko je widzimy. U mnie zimą podchodzą do nieogrodzonego sadu wśród pól a latem jadąc bocznymi drogami często płoszę spore stada z młodymi. Największym zagrożeniem dla dzikiej zwierzyny są zdziczałe, bezpańskie psy. Złapanie takich psów to spory koszt dla gminy więc często udają, że problemu niema. Kiedy chodziłem do szkoły była Liga Ochrony Przyrody, zbierało się buraki, kasztany, żołędzie, wieszało budki, roznosiło zimą karmę a teraz chyba nic. Myśliwi też więcej energii poświęcają na mordowanie niż na ochronę. jedynie Lasy Państwowe gdzieniegdzie dbają o dziką zwierzynę. Gdzie są ekolodzy? Sam pytam i sam odpowiadam - tam gdzie można dostać dużą łapówkę albo "przeć się na szkło".
Dokarmianie tylko kiedy zalega śnieg i są ujemne temperatury. Teraz ptaki ucieszą się z budek ale również z poidełka tam gdzie do naturalnych zbiorników jest daleko. Nie trzeba wiele wystarczy duża podstawka od donicy poza zasięgiem kotów - włożyć jakieś kamyki, umocować stabilnie patyki, zmieniać i dolewać wodę. Takie poidełko też może być okazją do świetnych zdjęć jak zimą karmik

.