Pisklę. Jak uchronić je/ uratować przed śmiercią...
- lila31
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2634
- Od: 20 lip 2006, o 12:06
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Lubin
Krysiu czuję się jakbym opiekowała się niemowlęciem. Mszę pilnować godzin karmienia.
Szczęście, że w nocy śpi. Tylko rano budzi się o nieprzyzwoicie wczesnej porze, jak tylko ptaki zaczynają świergotać.
Karolinko masz rację. Otwarty dziób, to główna część pisklęcia, reszty nie widać.
Mojemu jest wszystko jedno, słodkie czy kwaśne, wszystko jest natychmiast połykane.

Szczęście, że w nocy śpi. Tylko rano budzi się o nieprzyzwoicie wczesnej porze, jak tylko ptaki zaczynają świergotać.

Karolinko masz rację. Otwarty dziób, to główna część pisklęcia, reszty nie widać.
Mojemu jest wszystko jedno, słodkie czy kwaśne, wszystko jest natychmiast połykane.

Możesz ugotować jajko na twardo, dodać do niego bułkę tartą w takiej samej ilości jak jajka zagnieść widelcem wszystko na papkę dodać do tego miażdżone słodkie jabłko (niewiele) i taka papka karmić pisklaka naprzemiennie z robakami i owocami, pamiętaj tylko że taka mieszanka w lodówce może być przechowywana max 10 godzin i co zostanie niezjedzone w tym czasie do kosza.lila31 pisze:Dostaje robaczki, truskawki i wiśnie. Czy jeszcze czymś wzbogacić jego jadłospis?



Jestem wzruszony.
Kiedyś miałem zupełnie "lekki" stosunek do zwierzaków. Nie szkodziłem, nie przeszkadzałem ale nie czułem potrzeby zby przejmować się za bardzo.
Dopiero od czasu śmierci mojego kota poczułem jak silne przywiązanie może spowodować bliski kontakt ze zwierzęciem.
Szczególnie całkowicie zależnym od nas. Doskonale rozumiem rozterki Lili.
Życzę powodzenia i mocno trzymam kciuki.
Kiedyś miałem zupełnie "lekki" stosunek do zwierzaków. Nie szkodziłem, nie przeszkadzałem ale nie czułem potrzeby zby przejmować się za bardzo.
Dopiero od czasu śmierci mojego kota poczułem jak silne przywiązanie może spowodować bliski kontakt ze zwierzęciem.
Szczególnie całkowicie zależnym od nas. Doskonale rozumiem rozterki Lili.
Życzę powodzenia i mocno trzymam kciuki.
o trawnikach nie wiem nic
Ten ptaszek jest na pewno absorbujący Lilu,ale mimo tego myslę, ze jestes szczęśliwa że możesz mu pomóc.To taka potrzeba, nie zostawiać, nie przechodzić obojętnie kiedy można pomóc w miarę swoich możliwości.Jestem pewna że Ci sie uda go odchować ,martwię się tylko Lilu jak Ty będziesz uczyła go fruwać





cudze błędy mamy przed oczyma ,własne za plecami
Pozdrawiam Grazyna
Pozdrawiam Grazyna