Witam,
Weekend był taki piękny że rewolucje radykalne się nie odbyły

. Nie udał mi się zebrać ekipy, każdy gdzieś pojechał nad wodę, a ja z mężem i córcią spędziliśmy go na działeczce

odpoczywając
Ale weekend nie poszedł całkiem na darmo, skosiliśmy trawkę, usunęłam 3 małe iglaki, zostało jeszcze 4 szt. do usunięcia lub oddania, zaczęłam ogarniać rabaty i wyplewiłam z całej działki "oset", posiadziłam kwiatuszki do doniczek , żeby zrobiło się bardziej kolorowo.
Strasznie dużo czasu zajmują działkowe rewolucje

ale są warte zachodu.
Kwiatuszki, raz
Kwiatuszek dwa,
Miejsce po wyrwanych, kwiatach które rozrosły się jak szalone przez zaniedbanie wcześniejszego właściciela. W miejscu kwitów posiałam trawkę, która już rośnie

Za niedługo moja córcia będzie miał gdzie biegać

. Poprzedni właściciele nasadzi wszędzie wszystko po troszkę i nie było gdzie pograć z córcią w piłkę

Teraz już jest
Moja córcia

moje szczęście i duma

To dla niej zrezygnowałam z intensywnego pracowitego weekendu
A to ta moja rozpoczęta zmora, nie ma pomysłu na nią, a teraz kwiatuszki są takie ładne i szkoda mi ich ruszać

. Wyplewiłam co mogłam, te kawałki drewna, są tak nie bardzo, tak powsadzane ni jak, bez pomysłu. To rabata poprzecznego właściciel, chciała bym ją zachować, ale musze to przemyśleć co i jak.
Pozdrawiam