Katiu, Aniu - po prostu busz mi się podoba

, choć wiem doskonale, że dla wielu jest nie do przyjęcia.
Amatorko, wierz mi, sama jestem pod jej wrażeniem

, określenie "tajemniczy" bardzo mi przypadło do gustu
Aszko, witaj. Obok giganta rośnie Maidens Blush - około 190, czyli nie taki karzełek i Charles de Milles - ten nie ma metra, więc faktycznie ginie.
Andrzeju, te akurat nie dają odrostów, za to można próbować rozmnożyć przez sadzonki
Majko, dom stoi frontem do ogrodu, jest jakby całkiem z tyłu. Te dwa wejścia w sumie niewiele dzieli od siebie, ale że jest buszowato, to nie widać jednocześnie tych części.
Z pewnych rzeczy jestem zadowolona bardziej, z innych mniej
Na pewno cieszy mnie to, że całości nie da się ogarnąć wzrokiem, bo ogród jest podzielony na kilka części-zakątków i to tylko i wyłącznie dzięki roślinom.
Chodząc po nim, odkrywa się te zakątki
Oczywiście w pełni sezonu, bo wiosną widać wsio na przestrzał.
A teraz muszę napisać i się trochę wyżyć, bo mnie nosi
Wróciłam z pracy i zauważyłam, że malutka sadzonka róży mchowej kupiona w Serbii została doszczętnie oberwana przez jakiegoś............................ (tu wszystkie brzydkie słowa, jakie znam

).
Po prostu ktoś bezczelnie wlazł na podwórko i zerwał kwiaty, niszcząc krzaczek. Zostały mu tylko 2 kilkucentymetrowe kikuty, nawet bez liści.
Podobny los spotkał rosnącą obok Penelope, z tym że zostawiono jej jeden pęd z pąkami. Może dlatego, że w ogóle jeszcze nie rozwiniete.
Brak mi słów i jakbym dorwała, to nogi z ......bym powyrywała!
Wystarczyło przyjść i poprosić o bukiet, kwiatów róż mam tysiące w tej chwili! Ale nie! Lepiej ukraść, urwać dwa jedyne pędy i zniszczyć
Z mchowej już nic nie będzie, nawet nie widziałam, jak kwitnie, bo to miały być pierwsze kwiaty. Teraz myślę, jak uratować jedyny ocalały pęd Penelope.