Ogólnie rzecz biorąc, to śnieg ma zdecydowanie pozytywny wpływ na zimowanie... Poniżej poziomu śniegu Wollemia jest zielona. Ale tak ogólnie to myślałem, że będzie znacznie gorzej wyglądać... Teraz pozostaje czekać i obserwować, co będzie działo się dalej...
No to pora na ciąg dalszy przygody z Wolemią. Wiosenne przymrozki, które zdarzały się dość często razem z ostrym słońcem załatwiły praktycznie wszystkie liście. W czasie większych wiatrów stopniowo odpadały, pozostałych pozbyłem się ręcznie. Nie było to jakieś zbytnio skomplikowane, gdyż wystarczyło unieść gałązkę. Na obydwu pniach czubki całkowicie przemarzły. Później zacząłem stopniowo przycinać pnie po kilka centymetrów, aż dotarłem do w/g mnie niezmarzniętej części. Wolemia nie dawała oznak życia. Z racji tego, że miała kilka zielonych listków, czekałem na to co będzie dalej. Pod koniec maja na pniach zaczęły się pojawiać wycieki gumy, co mnie niezmiernie ucieszyło. Na dzień dzisiejszy zaczynają się pojawiać zielone pąki...
No to więc dzisiaj kolejna sesja zdjęciowa. Obciąłem część nie dającą oznak życia. W zasadzie to jedyne co mogę powiedzieć, że można próbować uprawy... Ale patrząc po mojej Wolemii, to w naszym kraju rozsądniej było by myśleć o krzaku, czy paproci niż o drzewie... No chyba, że ktoś ma chęci na dopieszczanie roślin zimą...