A teraz nowe zdjęcia, robione dzisiaj.
Mój ukochany maluszek najbardziej przeżył rozłąkę.

Pousychało mi parę kwiatków...



Zdechlaczek bez korzonków też ucierpiał. Zostały mu 3 kwiatki. I zżółkły dwa liście... Widzę za to, że wypuszcza nową łodyżkę ze starego pędzika. Ale on chyba nie da rady...

To nasz cytrynek

Storczykowa, u nas też pachnie

Dziś pierwszy raz poczuliśmy, bardzo delikatnie bo dzień pochmurny.

Tu nasz olbrzym pomarańczowo-brzoskwinkowy. Rozwinął już prawie wszystkie pączki, został mu tylko jeden.

A tutaj nasza pierwsza własna łodyżka.

U białego z różowymi kreseczkami. Czekamy z niecierpliwością na pierwsze kwiaty. 3 pączki niestety uschły.

A na koniec... Nowości:D Kupione naprawdę okazyjnie. A ile się nachodziliśmy szukając...
Temu nie mogłam się oprzeć ze względu na kolor. Niezwykle ciemny i intensywny. No i ciekawe kwiaty. Myślałam, że się rozwiną do końca, ale skoro do tej pory nie zrobiły tego, to chyba takie już zostaną.
Dopatrzyłam się kilku nowych łodyżek z głównych pędów. No i... jeden z pędów wyrasta ze stożka wzrostu. Będzie z tego keiki?




I już całkiem ostatni, duży ciapek. Trzypędowy. Jeszcze większa okazja.

Na koniec kilka zdjęć zbiorowych. Niestety, za oknem niezbyt ciekawy widok, ale na to nic nie możemy poradzić. Na osłodę robimy sobie orchidarium na parapecie, żeby zasłonić to co brzydkie.


No i koniec miejsca na parapecie. Może jakaś malutka miniaturka się zmieści... Na taką teraz chorujemy i tylko takiej chcemy.

Najlepiej jaśniutka, ale jaka będzie taką pokochamy.
