
Widziałem wiele różnych owocników grzybków w Boliwii. Najbardziej śmieszyły mnie maślaki rosnące wokół sosen posadzonych przez miejscowych na stanowisku Parodia subterranea v. aurea na wschód od Culpiny. Zatem ich zarodniki fruwają w powietrzu na całym świecie i gdy tylko pojawią się ku temu właściwe warunki rozwija się grzybnia. Zatem grzyby pojawiają się wszędzie, byle było tylko trochę wilgoci.
Małe kaktusiki na stanowiskach naturalnych można sobie między bajki włożyć. Roślinki malutkie w naszych kolekcjach rosną bardzo często monstrualnie duże na stanowiskach. Poniżej fotka sulki i lobiwki. Nożyk ma jakieś 10cm gdy jest złożony i 20cm gdy go otworzyć.
Takiej wielkiej (duża kapusta) Lobivia cinnabarina to ja nigdzie jeszcze w kolekcji nie widziałem.
A jeśli chodzi o koluchy to ja w swojej zbirce kompleksów w porównaniu z tym, co widzę w Andach nie mam. A jakoś moje chwasty nie rosną w czystej skale. A słoneczka mam nieco mniej niż w ich ojczyźnie.
Zatem tak ku podsumowaniu. Nawet jeśli kaktusy opanowały możliwość kruszenia skał i żywienia się tym, co bakterie wyplują wcale nie oznacza, że humus w podłożu je natychmiast zabije. Te roślinki często rosną w towarzystwie innych, zwykłych zielonych roślin, w podłożu z dodatkiem humusu. Wiele kaktusów rozwija się pod gałęziami krzaków, w cieniu traw. Myślę, że siewki bez takiego wsparcie nie mogłyby rozwijać się wcale.
Inna para kaloszy, że kaktusy to roślinki o znakomitych umiejętnościach aklimatyzacyjnych i potrafią rosnąć na różnych podłożach, byle erozja nie była zbyt intensywna. Ten sam gatunek często rośnie na różnych typach skał, byle tylko wysokość była podobna. Często decyduje też obecność rzeki.
Bujdą na resorach jest także skąpa ilość wody. W tym roku akurat trafiłem na początek pory deszczowej i na większości stanowisk było zwyczajnie okrutnie mokro. Kaktusy tonęły w wodzie i widać było, że mokro mają od dłuższego czasu. W jednym miejscu było nawet 10cm śniegu, który właśnie topniał i zalewał wszystko dookoła. Zatem długi okres wilgoci też im jest znany i wtedy rosną bez opamiętania w niesamowitym tempie. W Boliwii taka pora deszczowa jest odpowiednikiem naszej jesieni. Cykl rozwoju kaktusów wygląda w ten sposób, że roślinki kwitną przed nadejściem pory deszczowej, czyli jest to odpowiednik naszej wiosny, przypada na listopad/grudzień. Wtedy nie potrzebują zbyt dużo wody. Susza i słoneczko pobudza je do kwitnienia. Dość szybko zawiązują owoce i nasiona dojrzewają na początku pory deszczowej. Jest to nasza jesień a w Boliwii początek lutego (wtedy leje cały czas). I w tym czasie robi się chłodniej. Wody jest pełno i jest to czas, gdy nasiona kiełkują i siewki mogą się rozwijać. Taki okres pełnej dostępności wody trwa do kwietnia. Wtedy robi się sucho i nie ma deszczu do października. Roślinki zakopują się pod ziemię i przechodzą na obieg zamknięty czyli okres spoczynku.