A ogród mojego sąsiada jest taki prawie samoobsługowy choć urokiem daleko mu do kogrobuszu. On ma kilka róż które przycina raz na rok i nie nawozi.
Kilka bylin całowicie samoobsługowych, nie przycina, nie nawozi nic przy nich nie robi poza posadzeniem.
Ma też kawałek żywopłotu który przycina raz na rok no i trawnik który kosi trzy razy do roku. No i ma kilka krzaków i drzew całkowicie
samoobsłubowych poza bzem na któremu obcina uschnięte kiście by ładnie zakwitł nastepnego roku.
No i to wszystko poza podlewaniem jak jest naprawdę sucho.
On chyba nie ma szpadla, motyki i takich innych ogrodniczych narzędzi przynajmniej nigdy go z nimi nie widziałam a mieszkamy tu od 12 lat. Niczego
niczego nie pryska, nigdy nie widziałam jakiegokilwiek worka z ziemią albo nawozem i tylko kilka doniczek wala się w garażu po nasadzeniach.
Trzeba by dodać że w jego ogrodzie cały czas coś kwitnie i to całkiem ładnie.
Ale ja tak jak Dala lubię trochę porobić w ogrodzie ale w tym roku to chyba przesadziłam z ilością donic i skrzynek. Wydaje mi się że spędzam cały czas
na podlewaniu. Nie powtórzę tego błędu w przyszłym roku
Chyba najlepszy jest taki ogród pomiędzy samoobsługowym i harówką bez końcam a do każdego należy dawkowanie tak by mu to odpowiadało.
Dla tych co lubią hamak i kawkę

to raczej samoobsługowy bo też może być przepiękny
