Jak czytam o tym jak niektórzy dogadzają psiakom to nie wiem czy mogę się przyznać jak to u nas wygląda

Jeszcze wyjdę na sadystkę
Pandzisz zjada wszystko co dostanie, bo wie, że jeśli nie zje na czas to zabiorę michę i dostanie ją dopiero przy okazji następnej pory karmienia, lub z ręki jako nagrody podczas sesji

Jednego psa którego musiałam błagać by coś zjadł już miałam i dziękuję, na to życie jeden taki pies mi wystarczy! Wbrew pozorom pies głupi nie jest i krzywdy sam na własne życzenie sobie nie zrobi, czyli nie zagłodzi się. A gdybym zaczęła psu dogadzać z jedzeniem to bardzo łatwo pozwoliłabym sobą manipulować. Na to mnie nie stać! Wiem, że Pandzisz dostaje w suchym wszystko co jest jej potrzebne (ładna lśniąca sierść, dobra qpka, brak dziwnych wydzielin, odpowiednia waga) a to, że czasami zje mniej o kilka chrupek - bywa! My ludzie też nie zawsze mamy apetyt ;-) Jednak jeśli brak apetytu utrzymuje się przez cały dzień to warto się zastanowić czy wszystko jest O.K.
Inna sprawa to za darmo Pandzisz nic nie dostaje... no może miskę wody

Od początku tak było, że przed podaniem michy musiała coś zrobić. Dawniej wystarczało zwykłe siad (oczywiście na komendę) a teraz już bardziej musi się postarać (jesteśmy w trakcie uczenia się slalomu pomiędzy nogami). U mnie pies musi na wszystko zapracować! Nie spełniam jej zachcianek - przychodzi z piłeczką by mnie zachęcić do zabawy, nie reaguję! Ona odchodzi. Odczekuję kilka minut (2-5), biorę piłeczkę i zapraszam ją do zabawy. Identycznie sytuacja wygląda z głaskaniem - przychodzi na pieszczoty i wciska się pod ręce a ja ją ignoruję

Po chwili wołam do siebie i miziam

Gdy już nie mam ochoty na czułości to mówię KONIEC i kończę pieszczoty/zabawę. I tak Pandzisz uczy się kto w domu rządzi (niestety z "M" aż tak łatwo mi nie idzie, ale chyba też zacznę mu michę z jedzeniem zabierać :P ) To co opisałam może się wydawać hmmm... brutalne (?), ale w rzeczywistości tak nie jest. Panda jest typowym szczeniaczkiem - wesoła, psotna (też!), a do tego jest szczęśliwa, że ma przewodnika i okazje by się wykazać. Jakby nie było mam psa który w genach ma zapisaną pracę z człowiekiem i jeśli nie dam jej okazji do spuszczenia pary to sama może sobie znaleźć zajęcie a tego za wszelką cenę muszę uniknąć. Do tej pory Pandzisz niczego nie zmalował, bo zwyczajnie nie ma kiedy i nie ma sił na to by myśleć o obgryzaniu butów czy krzeseł

Ochhh... gdybym ja wiedziała to co teraz wiem, to moje życie z Viki (boksuś, wcześniejszy pies) byłoby sielanką... a przynajmniej nie straciłabym tyle zdrowia, drzwi kuchennych i innych rzeczy (miała sporo lęków, nie lubiła zostawać sama i bardzo bała się huku):lol:
W zasadzie jedynym naszym tematem do przepracowania jest WITANIE gości

Mnie i kilku innych domowników Pandzisz wita na siedząco, natomiast obcych wita skacząc (co przy jej wielkości do przyjemności nie należy). Powodem jest to, że ludzie ją zachęcają do takiego zachowania. Chyba nie mogę od każdego człowieka wymagać, by nie bał się psa i nie reagował histerycznie, więc muszę wyćwiczyć w Pandziszy porządne warowanie. Na teraz zostaje na miejscu przez kilka minut, potem nie wytrzymuje i łamie komendę, ale i z tym damy sobie radę... Całe życie przed nami na naukę
agaxkub pisze:no i je bardzo czysto... nie wyciąga z michy tylko je tak jak dostanie, a po posiłku wysprząta dokładnie to co spadło na ziemie
Hihi ale czyścioszek

Moja wcześniejsza suńka jak jadła gotowane to musiałam jej michę kłaść na specjalnej podkładce, by mi całej podłogi nie upaćkała i do tego jeździła z tą michą po całym domu
