korzonku, bardzo mi miło, że spodobał Ci się Twój nowy przydomek. Od nazwiska czy nie, to w każdym razie w tym świecie ogrodów pasuje jak ulał.
Pietruszkę chcę posiać głównie dla dobra pomidorów, bo czytałam, że ich wzajemne sąsiedztwo jest bardzo korzystne. Oczywiście w kuchni natka przyda się również, choć zdecydowanie więcej jemy koperku i szczypiorku.
Beaby, kiedy ja przeglądałam w markecie nasiona odmian pomidorów, to głównie dwie odmiany zwróciły moją uwagę. Bawole Serce i Malinowy. Mam nadzieję, że to te same stare odmiany, które pamiętam z dzieciństwa, gdy uprawiała je moja mama. Nie było wtedy kwaśnych deszczów ani zarazy, więc pomidory były zdrowe i smaczne.
Słówko o bergenii. Oprócz tej swojej zwykłej sercolistnej, mam też dwie odmianowe, choć nazw już nie pamiętam, ale to właśnie ta zwyczajna najlepiej się rozrasta i kwitnie. Te odmianowe jakieś takie bardziej pokraczne i skąpe w kwitnieniu. Tak czy owak jest to bylina niedoceniana, a przecież mało kapryśna i ładna.
Anna11, odmian pomidorów jest ogrom, zrobiły niesamowitą karierę. A ja to bym chciała mieć trzy, cztery odmiany, ale za to zdrowe, smakowite i niezawodne. Najbardziej marzą mi się malinowe, takie zdjęte prosto z krzaczka, jeszcze ciepłe w środku.
ewelkacha88, rzeczywiście dość długo Cię nie było i brakowało mi Twoich sympatycznych postów, fajnie że o mnie pamiętasz. Dzięki
jarha, No właśnie, ja trochę żałuję, że kiedy ścinałam swoją lawendę, nie wykorzystałam tych wierzchołków i nie próbowałam ukorzenić. Ale teraz ścinać będę jeszcze raz wiosną, więc muszę sobie zapamiętać, żeby nie zapomnieć.

Całe szczęście, że zabrałaś swoje sadzoneczki do piwnicy, bo te mrozy mogłyby je zabić w donicy.
kania, bardzo dobrze, że napisałaś o groszku! Ja w swoich planach umiejscowiłam go już w konkretnym rewirze mojej działeczki, ale po Twoim wpisie zmieniam plany i sieję go - na razie tylko w swojej głowie - gdzie indziej, w bardziej wilgotnym miejscu pod płotem. Latem będę pilnować, żeby się nie przesuszył. Czy groszek cukrowy rośnie wysoko i trzeba go prowadzić przy podporach?
lublinianka, miło będzie mi Cię gościć i mam nadzieję, że zawsze znajdziesz tu coś ciekawego.
Margo, dziękuję Gosiu, chciałabym stworzyć raj, ale na to już mi chyba życia nie wystarczy. W każdym razie będzie co robić przez kilka ładnych lat. Nigdy nie uprawiałam warzyw , a te "prawdziwe" jadłam tylko w dzieciństwie, gdy uprawiała je mama. Teraz w końcu chcę się nauczyć.
Ignis, dziękuję Krysiu, dziękuję, zaglądaj częściej, będzie się działo
badzia, jak miło mi Ciebie widzieć imienniczko! Ostatnio tylko w watkach warzywnych Cię spotykam, więc fajnie że tu wpadłaś do mnie. O działeczce pisałam sporo w poprzednim wątku, teraz więc tylko kilka skrótowych informacji. Znajduje się nad Bugiem, na Podlasiu. Ma powierzchnię 2700m2, więc mam pole do działania. Ogrodzenia kawałek już jest, niedługo będzie nastepny kawałek. Mały drewniany domek już kupiony, czeka na zmontowanie.
Na razie jest tam zielona, jednolita niwa z trzema wielkimi olchami w rogu. Nie jest to jednak trawnik, lecz skoszone "łąki i pastwiska". Ziemia urodzajna, gliniasta.
Zdjęć zrobiłam kilka, ale w zasadzie nic na nich nie ma, pozostawiają tylko wielkie pole do wyobraźni.
Na całej działce rośnie mnóstwo niebieskich bodziszków. Ich kępki są niemal wszędzie.
Miejsce w rogu działki, pod olchami. Jedynę mejsce, gdzie jest trochę cienia. Gdy przyjeżdżaliśmy tam na początku, panował okropny upał, i tylko tutaj pod drzewami można było położyć kocyk i nieco odetchnąć.
To jest zaczątek mojej pierwszej rabatki. Jesienią posadziłam na rogu jedną sadzonkę żółtej maliny. Na zdjęciu jej jeszcze nie ma.
