Po trzech dniach nieobecności wracam na forum. Ważne uroczystości rodzinne mnie pochłonęły. Pisałam wcześniej, że czeka nas uroczystość, ale nie mogłam napisać dokładnie, gdyż moja siostra podczytuje forum i wszystko wyszłoby, nie byłoby dla niej niespodzianki, zaskoczenia. Owszem czytała, zastanawiała się co będę robiła, ale nie zajarzyła, że to chodzi o nią. Miała okrągłą rocznicę urodzin i córki zrobiły jej niespodziankę, rodzinka, znajomi zostali zaproszeni, ona nieświadoma niczego wkracza do restauracji, a tu słyszy Sto lat
Było bardzo wesoło, miło spędziliśmy czas, a ona jeszcze do poniedziałku nie mogła uwierzyć, że tak wszyscy się zwołali i nikt nie wygadał się.
W sobotę przywieźliśmy do nas moją mamę i ona z wielką ochotą pomagała mi w robieniu dżemików jabłkowo- brzoskwiniowych, przepyszne wyszły. Siedzieliśmy w trójkę: ja, mąż i mama i dzielnie obieraliśmy jabłka. Mama zapalona chciała jeszcze wczoraj jabłka przetwarzać, ale jak zebrała koszyk jabłek miała już dość, spada ich tak dużo, trochę udało mi się ich rozdać, większość pójdzie na kompost, każdy ranek wita mnie takimi widokami, a dziś jest jabłek na trawniku jeszcze więcej.
Od soboty duchota okropna, podlewanie nieuniknione, wczoraj nic nie dało się zrobić duchota, spiekota, po południu grzmiało dość mocno, wszędzie padało tylko nie u nas. Dopiero w nocy delikatnie deszczyk pokropił. Od rana się chmury kłębiły, oczywiście podlewałam, zebrałam ogórki, zaczęło mrzeć. Myślę jest dobrze i przyszedł porządny deszcz, super podlewa, może tak padać cały dzień. Roślinki odżyją.
marta64 ja też się nią zachwycam, ma taki super kolor i te niespotykane kwiatostany.
Rudbekie tego roku szaleją , ileż ja siewek wyrzucam, miałabym cały ogród nimi zarośnięty, nawet siewki wyrywam z trawników, takie z nich terminatory. Jak ją raz zaprosi się do ogrodu to nie chce z niego się wyprowadzić.
Zabawa była przednia, wprawdzie bez tańców, powrót z przygodami, bo wjechałam na autostradzie w przeciwnym kierunku

zamiast na Kraków na Wrocław, ale tam nie można było inaczej, nie znałam tych terenów w ogóle, a przy okazji tak to jest jak ma się za GPS wesołego obok kierowcę

, a z tyłu dwóch podobnych, nadrobiłam ok 30 km.
Marysiu widzisz, a ja białej chryzantemy nie mam. Moja żółta jest najwcześniejsza, ale pierwsze kwiaty miała zawsze pod koniec lipca, tego roku już w czerwcu pękały, okropnie przyśpieszyła.
U Ciebie leje, moje rejony omijało, dopiero dzisiejszej nocy pokropiło, od rana chmury wisiały i doczekałam się deszczu pada, oby jak najdłużej.
Szkoda, że ziemi nie wymieszamy. Jak kupiliśmy działkę wszyscy mówili nam trzeba nawieść ziemi spod Wisły, zapaliłam się na to, ale jak podpytałam ile transport, odpuściłam, nigdy bym się nie wypłaciła.
Pomidorki u nas się wysypały, są pyszne, moja mama zachwyca się ich smakiem, a na talerz kroiłam kilka gatunków. Nie ma jak swoje
U mnie na razie jabłka obrodziły, nie daję rady ich zbierać spod drzew, a o przetworzeniu wszystkich nawet nie myślę. Zrobiłam dużo musu jabłkowo- brzoskwiniowego jest bardzo smaczny, będą z nim pyszne ciasta.
Pogoda, przetwory powodują, że forum idzie w odstawkę, nadrobimy jesienią, zimą. Ja teraz nadrabiam trzydniowe zaległości, deszczyk pada, to ja do kompa
Marysiu mój ogród znowu zarośnięty chwastami, tak szybko rosną, wczoraj jak to zauważyłam byłam taka zła, bo jeszcze tydzień temu pisałam, że wszystkie rabatki czyste
Zabrałam się za plewienie trawników

chyba mi się coś przekręciło w głowie, ale rdest zawładnął mi nim to wyrywam, syn wczoraj wywiózł 3 duże worki, trawę jasno zieloną rzucam na kompost, bo i taka mi przeszkadza na trawniku.
Basiu cieszy mnie, że starzy dobrzy znajomi są ze mną
Dziękuję w imieniu roślin za miłe słowa

Chcesz jabłek to przyjedź dostaniesz ich bardzo........ dużo....... z miłą chęcią Cię nimi obdzielę.
Ze ślimakami walczę od zeszłego tygodnia, najpierw wyszukiwałam w ich wyglądzie pozytywy, teraz mówię dość
U mnie pojawiły się malutkie żabki, ja też się cieszę bo one zjadają wiele szkodników.
Aniu ogród ładnie kwitnie, chociaż niektóre roślinki zapowiadają jesienne widoki.
Sama jestem zaskoczona wyglądem tej lilii, to chyba zakup mojej mamy. Floksom potrzebna woda, mam nadzieję, że po deszczu wrócą do świetnego wyglądu i obfitego kwitnienia. Tygrysówki mam od zeszłego roku, cebulki kupione w biedr.....
Lucynko weekend minął bardzo fajnie, rodzinnie. Niespodzianka udana, moja siostra miała urodziny, okrągłe. Była w szoku, nawet pytałam się czy nie wezwać pogotowia, bo minę miała niezapomnianą.
Owoców tego roku ogrom, chyba nam chcą wynagrodzić zeszłoroczny bezowocowy rok. Trzeba przerabiać.
Dobrze, że ma się kto naszymi zwierzętami zająć jak nas nie ma, mój pies też w niedzielę był cały dzień na służbie, a koty zamknięte w domku.
Teraz chcę kilkudniowego deszczyku, niech nawodni te moje piaski porządnie, jak będą stały kałuże to wtedy napiszę, że mam dość.
Marta pisałam o tych margaretkach z których brałyśmy z Marysią jesienią sadzonki, miałam już takie i one po zimie zniknęły.
Pomidorki zajadamy już od dwóch tygodni, są pyszne.
Liliowce powoli kończą swój spektakl, muszę im powycinać suche łodygi kwiatowe, teraz czas floksów.
Życzę Ci udanego pobytu w sanatorium.
