Aniu, Charles Austin na zdjęciu jest w objęciach z Louise Odier i ten intensywny róż jest właśnie od niej. Obecnie Louise zwolnił już z uścisku Charlesa (ileż można się tak ściskać!

) i już przekwitł ale Charles nadal u szczytu formy. Dla ostróżek gdzieś tak ze dwa, może trzy sezony wystarczą, żeby osiągnąć wymiary docelowe. Słyszałam, że ostróżki nie są długowieczne ale nie wiem ile to oznacza lat. Podobno też potrafią zanikać i po prostu któregoś roku nie pojawiają się w ogóle. U siebie nie odnotowałam jeszcze takiego przypadku. Jak patrzę na Twój domek, to też czuję się swojsko

. Ale Twój to dom a mój domek.
Krysiu, z tym przesadzaniem to masz świętą rację. Oprócz pielenia, przycinania, nawożenia itp. przesadzanie rozrośniętych roślin jest wpisane w los ogrodnika

. Nie potrafię przyjąć zasady, żeby sadzić w dalszych odstępach i to nawet nie z powodu błednej oceny ale sadzę gęsto również świadomie, bo chcę mieć efekt od razu a przesadzanie bylin po rozrośnięciu nie uważam za szczególnie kłopotliwe ani dla mnie ani dla nich.
Iwonko, "pod nosem" mam tylko Trójmiejski Park Krajobrazowy. Z pozostałymi odległościami to mam tak - do Parku Oliwskiego, który pokazałam za zdjęciach, muszę się udać jakimś środkiem transportu, bo jest w sąsiedniej dzielnicy Gdańska a moją działkę mam we wsi dokładnie 23 km od domu. Właśnie z tej odległości działki od miejsca zamieszkania wynika frustracja, że nie mogę się nią zająć jak należy codziennie

.
Moniko, jestem przeszczęśliwa, że w moim pisaniu zauważyłaś walor

. Jestem świadoma, że to nie jest efekt moich starań ani nawet umiejętności ale tego, że potrafisz i lubisz obdarzać dobrym słowem

. Byłam u Ciebie i czytałam, że spotkanie z koleżankami już się odbyło

. Takie chwile z gośćmi na działce pozwalają samemu poczuć się na działce trochę jak gość. Podczas spotkań działkowych wyglądam nawet nieco podobnie do ludzi, jestem uczesana grzebieniem a nie kolcami róż, mam czyste ręce i schludne ubranie. Tak, zdecydowanie przypominam wtedy bardziej człowieka, a może nawet kobietę, jakby tak się dobrze przyjrzeć

.
Dorotko, ja też lubię Grahama Thomasa. To jedna z dwóch żółtych róż na mojej działce. Kiedyś bardzo lubiłam żółte róże, teraz może już mniej ale Graham Thomas ma ten ciepły odcień, który nadal lubię. W tej chwili mam nadmiar bladoróżowych róż.
Jadziu, masz 3-4 metrową różę Chippendale?

Naprawdę?! Czy ja dobrze zrozumiałam?

Dziwię się dlatego, że nieczęsto można znaleźć zdjęcie tej róży z perspektywy innej niż żabia. Spodziewam się, że u mnie wszystkie krzewy tej odmiany ucieszą mnie wysokością ok. 80-100 cm.
Soniu, u Was deszcze chyba przeszły w fazę ciągłą, prawda? Codziennie sprawdzam prognozę pogody dla południowej Polski, bo mój Bąbelek (mowa o synku moim młodszym) na wakacjach i co widzę? ano
dyszcz i zimno i
dyszcz i tak cały tydzień

.
Lucynko, spieszę z dementi w sprawie trójkolorowego Charlesa. Ten mocny róż, to Louise Odier. Ale rzeczywiście Charles to róża, która ma tę zmienność koloru, którą lubię, od mocnego pomarańczu po lekki róż.
Kasiu, ostróżki i róże to rzeczywiście zgrany duet. Nie będę się kreowała na kreatora

tylko szczerze Ci powiem, że sama na to połączenie nie wpadłam. To klasyka, którą zastosowałam u siebie, bo bardzo mi odpowiada. Róże są fascynujące i to właśnie one najczęściej trafiają przed mój aparat ale mój ogród bez ostróżek, to jest jakby pół ogrodu, byłby dla mnie smutny. To naprawdę wspaniałe byliny.
Tą laudacją na temat ostróżek kończę część czytaną a zaczynam
patrzaną. Ostróżek na zdjęciach jak na lekarstwo

.
