Witam już poniedziałkowo.
Nowy tydzień się zaczyna i mam maleńką nadzieję, że może uda mi się cokolwiek zrobić w ogrodzie, tym bardziej że w sobotę udało mi się wyciąć trawy i trochę innych suszków. Było pierwsze ognisko, cudny zapach ścinanej kocimiętki, zielonego szczypioru w warzywniku i całkiem fajnie bolące kości. Poczułam wiosnę i aż się człowiek rwie, by coś więcej podziałać.

Pracy w ogrodzie nie brakuje, ale jeszcze musimy trochę poczekać.
Marysiu taki potop jest paskudny, a do tego na razie liczę się z kolejnymi. Ostatnio woda zaczynała się od warzywnika przez ostoję małża i kaczy kojec aż po altanę na całej szerokości działki. Na tym terenie mam najwięcej rabat i najbardziej złościło mnie wymieszanie kory ze żwirkiem.
Wyczytałam, że już pomalutku wypuszczasz się na swoje włości. Całkowicie Cię rozumiem, bo sama też nie mogę usiedzieć, niemniej jednak maluśkimi kroczkami Marysiu, bo zdrowie najważniejsze.
Ewuniu bluszcz i różę usunęłam pod tą wolierę która jest, a teraz chcąc zrobić dobudówkę musimy przesadzić sporą forsycję. Szkoda mi jej, bo ma ciekawe liście. Postaram się to zrobić jak tylko pogoda i czas kopacza na to pozwoli.
Biszkopt zwie się Fado i jest psem brata, ale to żadna różnica bo i psa i brata mam na swojej głowie.
Tereniu miło Cię widzieć. Miałam tyyyyle wody, ale tylko w lipcu. Przez maj i czerwiec była paskudna susza i też wiecznie podlewałam.
Biegusy jak najbardziej polecam, choć nie obiecuję, że wybiorą wszystkie ślimaki. U mnie na moich 40 arach spotykam czasem ślimaka, ale to maleńki procent tego co było. Nawet teraz jak ziemia nie jest zamarznięta to znajdują jakieś larwy i zjadają , a do tego głośno się z tego cieszą.
Dziękuję za życzenia i nawzajem, bo ostatnie dwa, czy trzy sezony niezbyt łaskawie się z nami obeszły.
Alicjo z własnego doświadczenia wiem, że pogoda potrafi narozrabiać. Matka natura dba, by się nam maluczkim nie nudziło, ale z drugiej strony potrafi też i pozytywnie zaskoczyć. U mnie W 2015roku też w lipcu z ogrodu zostały strzępy. Przeszła nawałnica, która wszystko łamała i wyrywała z korzeniami, a do tego z gradem, który obił tynk z domu, a na rabach została tylko sieczka. Jeszcze w tym samym sezonie zobaczyłam w siebie kwitnące kwiaty, a w tej chwili ciężko jest uwierzyć, że tak pięknie to co oczywiście nie poszło zupełnie do wycinki się odbudowało.
Też mam nadzieję, że ten sezon będzie nam wszystkim przyjazny.
Jako że w ogrodzie dalej nie ma zupełnie nic do pokazania, to powspominamy sierpień.
Po lipcowym
podlaniu i posprzątaniu ogród w sierpniu mnie zaskoczył. Rośliny ze zdwojoną energią starały się pokazać z jak najlepszej strony. Wciąż kwitły róże, a do nich dołączyły hortensje, ale nie tylko......
Małżusiowe Oxytree, które w czerwcu miało 15 cm urosło w siłę. Małymi kroczkami z powodu braku czasu postępowała budowa woliery'
To by było na tyle...
Udanego nowego tygodnia wszystkim.
