Bina, ponoć kobea wygląda prześlicznie nawet bez kwiatów Tak się pocieszam na wszelki wypadek.
W dodatku u mnie będzie rosła w pojemniku (mam tylko balkon do dyspozycji) a to jednak zawsze gorzej niż w gruncie, więc zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie...
bina pisze:Akhia, czekam więc na opis Twoich doświadczeń. Moja pewnie nie ma szans, jako późniak ;)
Nie zniechęcaj się. Zakwitnąć powinna ale późnym latem. Ja też wysiewam te kwiaty w lutym ale gdy dopiero zaczynałem z nimi przygodę dałem się również zmylić zapisom zawartym na opakowaniu odnośnie terminu wysiewania. A kobea i tak zakwitła.
Akhia pisze:Bina, ponoć kobea wygląda prześlicznie nawet bez kwiatów Tak się pocieszam na wszelki wypadek.
W dodatku u mnie będzie rosła w pojemniku (mam tylko balkon do dyspozycji) a to jednak zawsze gorzej niż w gruncie, więc zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie...
Wyjdzie, wyjdzie
Kobea nawet bez kwiatów jest urocza. Dużo zieleni, pnie się w górę jak szalona, ale wymaga silnego podparcia. Miałam ją dwa lata temu... Wyrosła na jakieś 3 m w górę, pnąc się po misternej konstrukcji ze sznurka i tyczek
Zakwitła, ale późnym latem, chociaż wysiałam ją do pojemniczków w marcu, w tym roku sobie odpuściłam, ale w przyszłym...
aha... chyba że ma się na balkonie dwóch kocich pomocników Moja kobea w pół minuty po wystawieniu na balkon została do połowy zjedzona Chcąc mieć na balkonie jednocześnie koty i roślinki trzeba być człowiekiem silnych nerwów i patrzeć na wszystko od pogodnej strony, dlatego też pocieszam się, że po prostu mi tą kobeę "uszczknęły" - zresztą już ładnie puszcza nowe odrosty a koty przestały się nią interesować - widać nie przypadła im do gustu
Ech...
Za to dzięki kotom mam świetną podstawę dla wszelkich pnączy bo balkon zabezpieczony jest siatką żeby futrzaki nie wyskakiwały
Jeszcze zielony nasiennik zerwałam bo bałam się przymrozku.
Czy mam go rozerwać i rozłożyc nasionka czy poczekać aż uschnie. Jest całkiem zielony tak jak ja.
Elizabetka pisze:Jeszcze zielony nasiennik zerwałam bo bałam się przymrozku.
Czy mam go rozerwać i rozłożyc nasionka czy poczekać aż uschnie. Jest całkiem zielony tak jak ja.
Co radzicie.
Dzięki i pozdrawiam.
Właśnie chciałam zadać to samo pytanie.
Kobe wysiałam pierwszy raz wiosną i miałam problem jak zebrać z niej nasiona.
Dziś u mnie śnieg i były przymrozki.Czy nasionka teraz zerwane będą jeszcze dobre?
Miałabym wątpliwości czy będą dobre.
Z moich własnoręcznie zrywanych, suszonych i zasianych nasion nie wzeszły w ogóle. Tak, że miałam ten rok bez kobea (kobei? ;) )
Czekałam, aż "nasiennik obeschnie i dopiero wyciągałam nasionka, ale były jakieś takie... Hmm... lekko koślawe.
Zerwałam już po przymrozkach... Może dlatego nie wzeszły, że zmarzły? W każdym razie w przyszłym roku wysieję "kupne" ;)
A mnie zżarła ciekawość.
Rozerwałam jeden owoc kobei, również niedojrzały.
Nasiona są wyrośnięte, ale...zielone i wątpię aby dojrzały.
Drugi owoc zostawiłam do naturalnego wyschnięcia.
Zobaczę co będzie, ale raczej jestem nastawiona na niepowodzenie.
Zawsze jednak jest wyjście - kupić nasiona.
Tak to wygląda...
Jeden nasiennik zerwałam a drugi jeszcze wisi na drzewie jakieś 3 metry do góry.
W sobotę wezmę grabie i go ściągnę....
Zobaczymy ale tak jak mówicie trzeba będzie sie zaopatrzyć na wiosnę w nasionka.