Daysy moje róże obrywają chemią . Rok temu mszyce tępiłam ręcznie, ale dostawały raz w miesiącu oprysk Saprolem, bo zaobserwowałam już w maju czarną plamistość . Ten środek powstrzymał chorobę, Do końca sezonu liście nie opadały. Od 11 września zaczął się jednak duży problem z mączniakiem. Potem non stop padało do października. Usuwałam młode kwiaty, aby ocalić chociaż liście. Pryskałam Topsinem, Saprolem, Amistarem. Troszkę to pomogło, ale po ubiegłorocznych doswiadczeniach mączniak wydaje mi się dużo gorszy niz czarna plamistość. Mama twierdzi ze najgorsza jest jednak szara pleśń..
Irenko po cichutku liczę że już w nowym tygodniu zobaczę pierwsze kwiaty. Pąki są i to bardzo nabrzmiałe. Deszczu dostały sporo , a teraz ma im słoneczko przygrzewać .Zdecydowanie zaczynam odliczanie ..
Eluniu całą różankę odziedziczyłam po Mamie. Ona nie wybierała odmian tylko brała to, co sprzedawała jej znajoma , prowadząca szkółkę. Miały to być mocne i odporne odmiany i chyba faktycznie takie są .Tylko .na 22 krzaczki mam tak naprawdę 9 gatunków. Koleżanka dawała Mamci po kilka z tej samej odmiany. Mam kilka Ingrid Bergman, dwa Chopiny, Monicę, Kronnenburga, trzy Glorie Dei, Cassanovę, i dwa nieznane mi gatunki. Wszystko białe- czerwone- różowe--. Tylko Monia pomarańczowa. Brakuje mi żółtych i herbacianych.Dawniej mieliśmy piękna żółtą różę, ale przemarzła..i zastąpiła ja trzecia Gloria Mimo skromnej liczby gatunków zdecydowanie są one królowymi mojego ogródka ;) Liczę na to, ze w przyszłym tygodniu zobaczę pierwsze kwiaty.
A ponieważ na różance jeszcze nic się nie dzieje kilka fotek podsumowujących wiosnę u mnie..
