Małgocha, to za liliowcami to przetacznik
First Love, tak jak podpisane na fotce.
Rozeta, jakoś powiem ci szczeze, nie byłam zachwycona tą
Adelaide. Ani kolor nie mój, kwiaty raczej małe, plamistość też ją atakowała. No ma jedną zaletę, że jako kanadyjka jest mrozoodporna, a więc się nie martwię teraz o jej przetrwanie. Mam ją dopiero od wiosny i wierzę, że się jeszcze nią pozachwycam.
Bogulenka, napisałaś mi, że to żaden poblem, kiedy przetniesz linię. Jak to rozumieć? Co wtedy robisz? Jakaś złączka i po sprawie? Ja swoje przetaczniki też niektóre mam od Mariusza. Są w porządku
An-ka, Wiesz, że ta
Grasten to u nas jakoś mało popularna jest. A ona taka zdrowa i ładna, więc polecałabym ją wszystkim. Dziękuję za miłe słowo pod adresem moich fotek, jednak to zasługa róż: wszystkie są fotogeniczne, nawet te najskromniejsze. Ja u ciebie też bardzo lubię oglądać różane portrety
E-mienta. o, to bardzo fajnie, że nie trzeba wydmuchiwać linii korplującej, bo zawsze to byłby jakiś problem. Poza tym to świetna sprawa, że taką linię można wykonać samodzielnie. Inaczej nie zdecydowałabym się na nią, bo nie znoszę fachowców, którzy i tak zawsze coś spaskudzą. Na pewno nie dbaliby o rośliny, tylko łazili po nich butami, a to już byłby koszmar.
ewamaj, jejku, Ewcia, jak ja bym chciała mieć kaskady z róż angielskich. Już nawet na nie nie liczę, ale żeby choć trochę gęściejsze były, niż mam teraz. Jednak róże Kordesa kwitną u mnie lepiej. No ale nic, jestem cierpliwa. Czekam.
Mufeczka, dziękuję. Pomysł z linią mam. Pozostaje jeszcze tylko mojego M zmotywować (czyt. pogonić), żeby do realizacji nawadniania doszło jednak szybciej, niż on by sobie to planował.
Alinka, wyobraź sobie, że ja miałam kanalizację i wodociąg robione przed trzema miesiącami. I dlatego mam jeszcze rozkopane i mogę kłaść linię przed położeniem kostki. Nie ma tego złego... W każdym razie podczas tych robót mój M zrobił sam jak najwięcej na terenie ogrodu, bo inaczej robotnicy by mi rośliny poniszczyli. A tak, to wszystko ocalało. Musiałam tylko przenieść jednego miskanta.
Majeczko, ja jestem już tak podekscytowana tą linią, że wiosny doczekać się nie mogę. U mnie to jest po prostu konieczne, bo róże mają za sucho. Ty masz glinę, to jednak wilgoć długo się trzyma, a ja podczas upałów muszę godzinami stać z wężem i lać tę wodę... lać... lać... A i tak zaraz wysycha.
Robaczku, wiesz, że po zastanowieniu też muszę stwierdzić, że właśnie
Artemis i
Grasten są u mnie najlepszymi białymi różami. No i jeszcze
Kristal. Ja myślę, że ty mogłabyś jeszcze doliczyć swoje Aspiryny. Kwitną obłędnie.
Mamy od rana cudne słoneczko. Trzeba będzie założyć jakąś ciepłą kapotę i wyjść, żeby trochę odśnieźyć i świeżego powietrza zaczerpnąć.
Życzę wszystkim miłego dnia!
