Aniu! Ja cały etap aż do SSZ prowadziłam praktycznie sama- ale to bez porównania łatwiejsze było niż wykończeniówka..I ekipy jakieś normalniejsze.. inna sprawa, że szowiniści przegrywali castingi
Początek tego roku też sama prowadziłam początkowe prace, tzn jeździłam na sprawdzanie. Panowie całkiem mili, sprawiali wrażenie że przejmują się tym co mówię, poprawki robili bez szemrania, a nic mi się nie udało usłyszeć przypadkiem- o tyle milej niż u Ciebie..
Dzielnie zareagowałaś! I bardzo dobrze- oni by najlepiej chcieli, żeby zapłacić ile trzeba i się odczepić- a że płacisz i masz wymagania..no patrz- przesadza i skandal, prawda..?
Uwierzysz, że wczorajszy wieczór spędziłam w Twoim letnim ogrodzie.. Wiem, że dzielna z Ciebie Kobieta! Sama radzisz sobie z budową, domem, pracą i ogród taki zadbany! Gratuluję!
Ja staram się radzić sobie w temacie budowy, bo Mąż nie zawsze ma czas, a że ja od początku się tym zajmowałam to bardzo wielu rzeczy On zwyczajnie nie wie, które ja pamiętam, widziałam, albo dokształcałam się na necie i już wiem..
W tym roku też ja bardziej miałam czas i wszystko organizowałam a większość prac sama sprawdzałam na bieżąco. Jednak niektóre etapy uznałam za zbyt ważne dla mojego niewprawnego oka i wzywałąm na kontrole kierbuda..
W połowie prac okazało się, że etapy, w których całkowicie zdałam się na kierownika- który za ciężkie pieniądze przyjeżdżał na kontrole- są całkowicie skopane.. Pociągnęło to za sobą duże kłopoty z poprawkami- w etap ustaleń z ekipą włączył się Mąż i wyegzekwował wszystko- ale po co te nerwy nam były..
Najgorsze jest to, że zdając sobie sprawę, że nie znam się tj kierownik- zaufałam jego wiedzy.. Jak się wydało, jakie knoty u nas przeoczył- zaczęliśmy sami z Mężem jeździć, pilnować, też byliśmy po 2 razy dziennie na budowie,.. Teraz wyniknął jakiś kłopot z hydrauliką i podpięciem pieca- a kierownik widział i piec, i prace hydrauliczne, i komin- wszystko..to gdzie on miał oczy..?
Ja mogę ocenić, czy cos jest równo zrobione i tj bym chciała- jednak technicznie nie wiem np. jak podłączyć piec, albo prawidłowo spinać zawory ogrzewania podłogowego- chciałam się zdać na fachowca.. Nie wyszło, to teraz radzimy sobie sami-tylko troszkę nerwów więcej mamy.
Przebrniemy przez to, bo niejedna akcję na budowie już mieliśmy a jak to mówi mój Mąż: "pocieszam się tym że zostało coraz mniej do spier...nia"
Wieczór deszczowy, po ponurym dniu..ale lepiej deszcz, niż śnieg..
Karmnik mimo niemroźnej i bezśnieżnej pogody odwiedzają goście..
Była sójka, ale nie zdarzyłam cyknąć- a szkoda..
Mam za to kilka innych fotek- niestety nie dość, że marny aparat, to jeszcze fotki przez okno kuchenne na 1piętrze, a karmnik tuż nad ziemią.. Żeby nie napadało do karmnika postawiłam go na starym stoliku ogrodowym. Coś tam jednak widać
sierpówka
rudzik
sikoreczki, w czerwonej siatce orzechy włoskie rozłupane nożem na połówki do wyskubywania
A to moja psina, Zak.. zawsze, jak wracam do domu to już w garażu słyszę szczekanie-poznaje dźwięk zamka centralnego i szczeka w przedpokoju. Jak wchodzę, łapie mój kapeć-albo cokolwiek co się pod zęby nawinie- i biegnie na piętro czekać na mnie..

Taki widok mam zawsze jak wracam
Pozdrawiam i miłego weekendu życzę.