Dziewczyny drogie, dzięki za odwiedzinki i tyle ciepłych słów!
pozwólcie, że odpowiem wszystkim razem...
Adrianną nazwałam tą piękną różę, którą dostałam w prezencie. Rosła w ogrodzie Adrianny we Wrocławiu i nazywana była konfiturową, bo robiono z niej właśnie powidła różane. Nie znamy jej prawdziwego imienia. najprawdopodobniej jest mieszańcem międzygatunkowym (gallica x inna historyczna/botaniczna), kwiaty są troszkę podobne do Gipsy Boy ale pełniejsze bez oczka, pędy mocno kolczaste, kwitnie w czerwcu na starych pędach, rozrasta się przez rozłogi (nie inwazyjnie) . Najpierw myślałam, że to czysta galijka (po kolorze i wyglądzie kwiatów) ale wyrasta wysoko do ok 2m, więc musi być zmieszana z innym gatunkiem. Zawiązuje dużo czerwonych owoców. To urocza róża i bez względu na pochodzenie zajmuje u mnie ważne miejsce w ogrodzie. Jeszcze raz dziękuję, Adrianno!
Duet RU i Eden oczywiście jest, ale na razie bez szału.. z mojej winy. RU posadziłąm za blisko odpływu wody z rynny i najwyraźniej mokre podłoże jej nie sprzyja bo rosnie słabo. Inny krzew w innym miejscu juz jest pnący. Eden powoli się rozpędza, jak to on ma w zwyczaju. jestem cierpliwa i czekam spokojnie na efekty, może za rok będzie lepiej i da się coś pokazać.
Honorowe miejsca tym razem zajęły angielki i pnące ramblery. Przy tarasie w centrum uwagi jest James galway i Jubilee Celebration, rosną pokazowo i zdrowo! Jubilee ma TEN cudny zapach i kolor, jaki lubię (sałatka owocowa w odcieniach brzoskwini i truskawek) a James urzeka falowaniem płatków i wigorem. Od strony ulicy jest ażurowa ścianka, którą zarastają ramblery: Bobby james, Doktorek od Majeczki (Dr W.van Fleet), helenae Semiplena i Hermann Schmidt. Po roku zasłoniły całą kratkę

i mam w końcu zaciszne miejsce do odpoczynku, odgrodzone optycznie od wzroku sąsiadów. W pobliżu kwitną latem lilie, byliny,zioła tak, aby przez cały sezon ciągle coś "się działo" ...
Zyczę udanego tygodnia i różanych snów!
Jubilee celebration
James Galway i cała rabata
ramblery z dodatkami:
