Dziś pada - w domu mam już bukiety z takich róż jak First Lady, Hermitage, Augusta Renoir niestety więcej róż do domu nie przyniosę bo zabrakło wazonów.
Znowu dopada nas deszcz.
Co u mnie rośnie z róż francuskich:
Cardinal de Richelieu - jest to róża wiele razy omawiana więc tu nic nie napiszę:
Hippolyte - Souvenir de Kaen - kolejna francuska o fioletowych kwiatach, była przesadzona, to średniej wielkości krzaczek ale ładnie zakwitła:
obie rosną na pełnym słońcu.
Duchesse de Montebello - róża która przyjechała do mnie z Czech, posadzona jesienią. Sadzonka miała wielkość 50 cm i nie przycinałam jej, a ona nie przemarzła ani kawałek. W tym roku zobaczyłam na niej dużą ilość kwiatów. Przypuszczam że gdybym ją przycięła to nie miałaby ich tyle, zdjęcia są kiepskie bo świeciło duże słońce:
bardzo silnie pachnie no i podobają mi się jej kwiaty, zobaczymy w przyszłości jak będzie z wielkością krzewu.
Versicolor - sadzonka przyjechała do mnie od forumowiczki wiosną i ma kilka kwiatów:
Belle sans Flatterie - jedna z najładniejszych róż historycznych, szkoda że kwitnie raz ale myślę by spróbować ją ukorzenić. Przyjechała do mnie od Schultheisa.
podobna do niej jest Belle des Jardins ale to pomyłka - ponieważ normalnie ta róża ma paski, u mnie wygląda jak Belle sans Flatterie.
Z francuzek mam jeszcze Tricolore de Flandre ale nie kwitła. Z nowych róż jest jeszcze Dafne ale jej zdjęcia już były prezentowane.