Moniś, Twoje słowa to jak miód na moje serceRozeta pisze:Anuś, jak dobrze, że znów opowiadasz nam o różach! W fotkach i nawet krótkich opisach przekazujesz niezwykłe uwielbienie dla tych kwiatów. Myślę, że to właśnie tu zrodziła się i wciąż trwa "różyczka", czyli ta legendarna już choroba uzależnienia od róż
. Doświadczyłam tego trzy lata temu na własnej skórze
. I jest mi z tym bardzo dobrze do dziś
!!!
Granny, faktycznie obsypana kwieciem .... Cudo!!!
Powiedz proszę, jakie stanowisko byłoby najlepsze dla The Princa?
Mam go od tej wiosny w donicy i wciąż zastanawiam się gdzie posadzić ...


Bardzo Ci dziękuję, będziesz zakładała swój wątek? Chyba, że ja go znaleźć nie umiem bo stary masz zamknięty

The Prince trzeba lekko zacieniować, bo przypala mu płatki, na czystym słońcu szybko przekwita. Czyli wszędzie dobrze, tylko nie na południowej wystawie, chyba, że pod drzewkiem czy czymś tego typu

Koło Mrs. John Laing chodziłam dwa lata, w końcu kupiłam i nie żałuję, pięknie pachnie, szybko rośnie, powtarza kwitnienie i nie okrywam jej na zimę. Nie choruje jak na razie. Takich róż teraz szukam, bezobsługowych ;).Annes 77 pisze:Aniu dzięki za pokazCudnie u Ciebie
![]()
Czytam,ze chwalisz Mrs. John Laing...hmm może i ja się skuszę na tą piękność?
Summer Song u mnie obżarty i nie ma pąków![]()
A co możesz powiedzieć o Grace?
Grace rośnie mi słabo, wciąż nie wybiła powyżej 50 cm, podmarza mi zimą. Kwitnie ładnie, coraz bardziej obficie, ale martwi mnie fakt, że posadzona została w żywopłocie z angielek i jej nie widać
